niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział XV


„Kocham Cię”
Słowa, które ludzie wypowiadają zbyt rzadko, lub za często. Nikt nie potrafi odnaleźć tej idealnej liczby.
Słowa, które ludzie wypowiadają z przekonaniem, i które rzucają tylko bezsensownie na wiatr.
Słowa, w których kryje się część prawdy, a może garstka gorzkiego kłamstwa, które później zaboli wszystkich.
Słowa, które sprawiają, że wszystko jest możliwe i słowa, które potrafią sprowadzić człowiek na samo dno.
Słowo „Kocham” osłabia, pozostawia nas jak bezbronną mysz w szponach sokoła, otwieramy się tak bardzo, że można czytać jak z księgi.
A to słowo ma przecież w sobie tyle ciepła, bezgranicznej radości.
Po Summer wypowiedz Harry’ego spłynęła jak kropla po szybie lub nawet jak woda po kaczce. Oczywiście odbiła się potężnym echem w jej głowie, ale tylko po to, by zaniknąć w natłoku innych myśli. Zbyt wiele się działo. Nie miała teraz głowy do analizowania, jaki podtekst mogła mieć. Woń perfum, jaka otaczająca Currly’ego, wymieszała się już z brzydkim i odrzucającym zapachem Su. Jednak dla niego nie grało to żadnej roli, trzymał ją w swoich ramionach, całą i zdrową. I nie ważne było teraz, czy usłyszała jego słowa, czy odpowiedziała. Przyznał się do tego przed nią, bo przed sobą zrobił już to dawno. Teraz, była kolej na jej krok, który z każdą sekundą się oddalał. Przed jej oczami pojawiła się rodzina – priorytet. Jej oczy otworzyły się jeszcze bardziej na słowa Nialla. Niechętnie, kładąc dłoń na klatce piersiowej Stylesa, odsunęła się od niego.
- A co z moimi rodzicami? – zawołała przejęta, patrząc na znajomych. Jej brudne ubranie, na które dopiero teraz zwrócili większą uwagę, wyglądało koszmarnie. Dziurawe, obszarpane i nie było mowy, że dziewczyna będzie mogła w tym wrócić do domu. Harry westchnął, nerwowo przeczesując palcami swoje kręcone włosy. To był jeden, niewielki szczegół, o którym nikt nie pomyślał, zupełnie nie przyszło nawet im to na myśl. A przecież powinno, sami mają rodziny, które z całą pewnością popadły by już rozpacz. Wszyscy patrzyli po sobie, każdy wyczekując na odpowiedź drugiego, która nie nadchodziła, krępująca cisza. Pierwsza odezwała się Ally, z drżącym niepewnym głosem
- Nie wiemy, ale nie możesz teraz tak tam iść. – Summer ze zdziwioną miną i uniesionymi brwiami spojrzała po sobie i zacisnęła mocno wargi. Blondynka miała rację, wyglądała gorzej niż koszmarnie.

- Weź to – usłyszała stojąc w łazience owinięta w jeden, świeżo wyciągniętych ręczników z szafy Ally. Summer złapała rzecz swobodnie zwisającą z dłoni dziewczyny i skrzywiła się delikatnie. Długie jensowe spodnie i jasna bluzka w kwiaty nie do końca były jej wymarzonym strojem. Co wcale nie zmieniało faktu, że musiała je ubrać.
Podniosła głowę i spojrzała na siebie w lustrze, na policzku pojawił jej się niewielki siniak. Powoli i uważnie dotknęła go czubkami palców, bolało. Miała również kilka zadrapań, o których wcześniej nie wiedziała. Oparła się rękoma o umywalkę, a za drzwiami rozpoczęła się cicha rozmowa, by zaraz potem ktoś stojący najbliżej, zapukał i wszedł. Blondynka
spojrzała na nią zmartwionymi, niebieskimi oczami, a Su przygryzła tylko wargę. Zrozumiały się bez słów. Ally przez chwilę poszperała w szufladach i już kilka chwil później zakrywała makijażem jej poranioną twarz. Summi dopiero teraz odczuwała napływające zmęczenie, bolała ją każda część ciała, nogi, tyłek, kręgosłup i szyja, szyja najbardziej.
Wyszła z łazienki a zaraz za nią Sow. Harry uważnie zmartwionymi, kocimi oczami zlustrował całą sylwetkę ciemnowłosej dziewczyny. Zacisnął pięści, chowając dłonie za plecami. Gdyby przed nim pojawił się teraz ten chłopak, zaatakowałby go bez wahania. Kto przy normalnych zmysłach, robi coś tak okrutnego. Normalnych – odbiło się w jego głowie echem. Bo przecież tutaj, w tym miejscu już dawno nic nie było normalne, raczej leżało gdzieś bardzo daleko.
Stanął obok niej i niepewnie, chwycił ją za kruchą dłoń. Niestety Summer nie spodziewała się tak odważnego gestu, więc po chwili oboje zmuszeni prądem, które przeszył ich każdy skrawek ciała odskoczyli od siebie. Jej szare, teraz iskrzące się oczy ze zdziwieniem spojrzały w jego, a na jej policzki wkradł się delikatny rumieniec. Haz, wzruszył ramionami i zaczął się tłumaczyć tym, że chciał ją po prostu uspokoić. Jednym słowem było i minęło. Choć dla Harry’ego, to wcale nie było takie proste, chciał wiedzieć czy Su mówiąc wtedy o Ruby mówiła prawdę. Czy serio uważa, że do siebie pasują? On powiedział jej magiczne dziewięć liter, od których podobno świat szaleje, a ona nie powiedziała nic. Może… Może naprawdę myśli, że pasuję do Ruby – pomyślał Harry patrząc jak Su przestępuje z nogi na nogę po to by za chwilę podejść do Ally. Nic nie mówiąc przytuliła ją z całej siły. Była jej wdzięczna, za wszystko, co zrobiła, choć nikt nic nie mówił. Jak wiele wszyscy musieli przeżyć by znaleźć się tu gdzie są, na swoim miejscu. Następnie podeszła do Niallera i zrobiła to samo.
Harry stanowczo za dużo o tym myślał, jego wizja, co chwile się zmieniała, jakby nie potrafił dostrzec tego, co jest między nimi naprawdę. Bo było to coś ogromnego, czego zwykli ludzie nie potrafili opisać słowami, ponieważ tego nie dostrzegali. Widać było to jak na siebie patrzą, jakie robią ku sobie gesty i jak czują się w swoim towarzystwie. Słychać było ich słowa, bicie serc, oddechy.  Reszta, a dokładniej to połączenie, nie tylko dzięki aniołowi, dzięki nim samym było widoczne tylko dla wybranych osób.
Su ruszyła ku drzwiom, nie do końca chciała wracać do domu sama, przecież nie było jej tam ostatnio. Siedziała w obskurnej piwnicy z koszmarnym, złym aczkolwiek przystojnym Santosem, który naprawdę nieźle próbował namieszać w jej życiu. Powoli stawiała kroki i jakby z każdym traciła wiarę, że ktoś zerwie się i postanowi pójść z nią. Dotknęła klamki w tym samym momencie, co Harry, przygryzła wargę zanim podniosła wzrok na niego. Zawsze, ale to zawsze, w nie ważne jak trudnej sytuacji mogła na niego liczyć. A przecież dopiero tak nie dawno zżyli się ze sobą ogromnie. Ally i Niall stanęli tuż za nią, poczuła ich. Wsparcie, jaką jej otaczali było silne, ale dodawało jej siły, by iść i usłyszeć okropnie długie kazanie z ust swoich rodziców. Rzecz jasna, jeśli nie wezwali w tym czasie policji, bo przecież mieli, bo tego pełne prawo.
We czwórkę w kompletnej, ale nikomu nieprzeszkadzającej ciszy przemierzali ulicę miasta. Każdy krok, który stawiali na szarym chodniku wydawał się być bliżej, czegoś złego, co unosiło się w powietrzu – czarnej magii. Jednak nikt się nie odezwał, Ally tylko ostrzegawczo ścisnęła dłoń Nialla, który znacząco zerknął na idącego po jego lewej stronie chłopaka. Summer nikt nie musiał uprzedzać.
Stanęła na ganku, obróciła się, a jej przyjaciele posłali pokrzepiający uśmiech. Kiedy tylko nadusiła klamkę i drzwi ustąpiły, jej mama jak z procy wystrzeliła z kuchni
- Summi, myślałam, że już nigdy nie skończycie tego projektu – dziewczyna zmarszczyła brwi zdezorientowana patrząc na swoją rodzicielkę. Już miała zamiar odpowiadać, że nie ma zielonego pojęcia, o czym ona mówi, ale w porę ugryzła się w język, a jej matka mówiła dalej
- Ten miły chłopak – Stantos – uniosła brwi, z tajemniczym uśmiechem, a Summer po plecach przeszedł zimny dreszcz, na dźwięk tego imienia w ustach Isabelle – uprzedzał, że to może tyle potrwać, ale nie wiedziałam, że… - zatrzymała się, zerkając ponad ramie szarookiej – przyprowadziłaś znajomych? – zapytała, choć raczej jej zamiar był całkiem inny – Zapraszam wejdźcie – Su odwróciła się, szybko przeskakując wzrokiem z jednej osoby na drugą.
- Gdzie tata? – po raz pierwszy od przekroczenia progu odezwała się, gdy drzwi się zamknęły.
- Śpi, zmęczony po pracy. Wejdźcie na górę zrobię wam herbaty – Su przytaknęła tylko głową, zaciskając wargi i prowadząc znajomych po schodach na górę. To było nie wyobrażalne, że ten chłopak dotarł nawet do jej rodziców. Bezsilnie opadła na swoje łóżko, a reszta niepewnie przysiadła w innych kontach pokoju.
- Najważniejsze, że wszystko z nimi w porządku – blondyn odezwał się pierwszy, bawiąc swoimi palcami i unosząc głowę by spojrzeć na resztę jakby sam nie do końca dowierzał swoim słowom i potrzebował potwierdzenia.
- Nie prawda – warknęła Su, choć tego nie chciała. Usiadła po turecku i zaczęła dalej – On, był w moim domu, grzebał moim rodzicom w głowie i Bóg wie, co im tam jeszcze im w mówił. Nic nie jest dobrze, Niall – wysyczała jego imię. Czuła się źle, nie rozumiała, dlaczego to akurat ją Santos musiał uprowadzić i skomplikować życie jakby nie miała już tego za dużo. Skuliła się na swoim łóżku, odczuwając potrzebę samotności, tak po prostu. Mimo iż przez ostatnie kilkanaście godzin, głównie była sama, to teraz tego było za wiele. I nie chodziło już o samego Santosa, tylko o to jak po raz kolejny się zmieniła. Tylko, czy aby na lepszą osobę? 

-

Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
Kolejny rozdział, będzie na pewno spokojny, tylko tyle mogę wam zdradzić! :)x

11 komentarzy:

  1. Świetny.Czemu Summer nie odpowiedziała Harremu przecież ona też go kocha.Ciekawe co takiego jeszcze nagadał Santos rodzicom Summi.Czekam na następny.♥
    @weramichalak

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie nigdy nie zawodzisz :) To, że Summi warczy na Nialla spowodowane jest zmęczeniem czy Santos coś jej zrobił jak mieszał jej w głowie? I dlaczego nie powiedziała Harry'emu, że go kocha?!
    @angela_dudek

    OdpowiedzUsuń
  3. Złapałam tylko jedną literówkę. Poza tym kocham ten rozdział!
    Summer uwierz w to, Harry kocha cię najmocniej w świecie!
    A ty Styles nie myśl, że pasuje do Ruby, bo nie pasujesz.
    Jesteś brakującym puzzlem Su, a ona twoim. Kochacie się i przyznajcie się do tego, do cholery!
    No!
    Całusy, Elie ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Summy ;'c
    Czemu nie powiedziała, że też kocha Harrego ? *O*
    Jestem oburzona xD
    A tak na serio to świetne opowiadanie, trzymaj tak dalej <33

    TruskawkaaxD

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Summi.Czekam na nexta <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  6. Wswpaniały rozdział. :D
    Biedny Harry. On powiedział że ją kocha, a ona nic... Mam nadzieję że teraz nie poleci do Ruby... Summi go koch tylko jest zagubiona... Tak mi się zdaję. Niech trochę poczeka. :D
    Jestem ciekawa co jeszcze Santos powiedział jej rodzicą. Jak oni mogli mu wierzyć... Obcemu chłopakowi... Nie szukać własnej córki... Przez tyle dni jej nie było... Mocno musiała im namieszać w głowie.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam. <3
    ~ @Roxy_Wachowiak
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. fdjsfjihtirhoihguirghuhuhj
    MEGASTYCZNY ROZDZIAŁ!!♥
    Oj Hazz wyznał jej miłość, a ona nic nie odpowiedziałaaa... ALe Summmiiii go kochAAA!! Ale Santos to wykombinował... Zapraszam do mnie: http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No i powiedz mi: dlaczego Ty mi to robisz?! Dlaczego ona mu nie odpowiedziała? Przecież też go kocha, ja to wiem, tak jest na pewno. To przede wszystkim. Ten rozdział jest po prostu cudowny. Wszystkie opisy były idealne. Nie wiem dlaczego, ale Santos jakoś mnie do siebie nie przekonuje. Wydaje mi się, że jeszcze namiesza.
    Ogólnie jest świetnie. Z niecierpliwością czekam na kolejny. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, trzymaj tak dalej! Xx
    Czekam na kolejny :) @Aleks_andraaa

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie to wspaniałe!... Czekamy, czekamy na nexta!
    W wolnej chwili zapraszamy do nas ;)
    owszystkimioniczym-1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie Harry ! Nie pasujesz do Ruby :p Pasujesz do Su ! :D jak zawsze świetny rozdział :) Czekam na next ^^
    Pozdrawiam @EvaStyles15 :*

    OdpowiedzUsuń