„Kocham
Cię”
Słowa,
które ludzie wypowiadają zbyt rzadko, lub za często. Nikt nie potrafi odnaleźć
tej idealnej liczby.
Słowa,
które ludzie wypowiadają z przekonaniem, i które rzucają tylko bezsensownie na
wiatr.
Słowa, w
których kryje się część prawdy, a może garstka gorzkiego kłamstwa, które
później zaboli wszystkich.
Słowa,
które sprawiają, że wszystko jest możliwe i słowa, które potrafią sprowadzić
człowiek na samo dno.
Słowo
„Kocham” osłabia, pozostawia nas jak bezbronną mysz w szponach sokoła,
otwieramy się tak bardzo, że można czytać jak z księgi.
A to słowo
ma przecież w sobie tyle ciepła, bezgranicznej radości.
Po Summer
wypowiedz Harry’ego spłynęła jak kropla po szybie lub nawet jak woda po kaczce.
Oczywiście odbiła się potężnym echem w jej głowie, ale tylko po to, by zaniknąć
w natłoku innych myśli. Zbyt wiele się działo. Nie miała teraz głowy do analizowania,
jaki podtekst mogła mieć. Woń perfum, jaka otaczająca Currly’ego, wymieszała
się już z brzydkim i odrzucającym zapachem Su. Jednak dla niego nie grało to
żadnej roli, trzymał ją w swoich ramionach, całą i zdrową. I nie ważne było
teraz, czy usłyszała jego słowa, czy odpowiedziała. Przyznał się do tego przed
nią, bo przed sobą zrobił już to dawno. Teraz, była kolej na jej krok, który z
każdą sekundą się oddalał. Przed jej oczami pojawiła się rodzina – priorytet.
Jej oczy otworzyły się jeszcze bardziej na słowa Nialla. Niechętnie, kładąc dłoń
na klatce piersiowej Stylesa, odsunęła się od niego.
- A co z
moimi rodzicami? – zawołała przejęta, patrząc na znajomych. Jej brudne ubranie,
na które dopiero teraz zwrócili większą uwagę, wyglądało koszmarnie. Dziurawe,
obszarpane i nie było mowy, że dziewczyna będzie mogła w tym wrócić do domu. Harry
westchnął, nerwowo przeczesując palcami swoje kręcone włosy. To był jeden, niewielki
szczegół, o którym nikt nie pomyślał, zupełnie nie przyszło nawet im to na
myśl. A przecież powinno, sami mają rodziny, które z całą pewnością popadły by
już rozpacz. Wszyscy patrzyli po sobie, każdy wyczekując na odpowiedź drugiego,
która nie nadchodziła, krępująca cisza. Pierwsza odezwała się Ally, z drżącym
niepewnym głosem
- Nie
wiemy, ale nie możesz teraz tak tam iść. – Summer ze zdziwioną miną i
uniesionymi brwiami spojrzała po sobie i zacisnęła mocno wargi. Blondynka miała
rację, wyglądała gorzej niż koszmarnie.
- Weź to –
usłyszała stojąc w łazience owinięta w jeden, świeżo wyciągniętych ręczników z
szafy Ally. Summer złapała rzecz swobodnie zwisającą z dłoni dziewczyny i
skrzywiła się delikatnie. Długie jensowe spodnie i jasna bluzka w kwiaty nie do
końca były jej wymarzonym strojem. Co wcale nie zmieniało faktu, że musiała je
ubrać.
Podniosła
głowę i spojrzała na siebie w lustrze, na policzku pojawił jej się niewielki
siniak. Powoli i uważnie dotknęła go czubkami palców, bolało. Miała również
kilka zadrapań, o których wcześniej nie wiedziała. Oparła się rękoma o
umywalkę, a za drzwiami rozpoczęła się cicha rozmowa, by zaraz potem ktoś
stojący najbliżej, zapukał i wszedł. Blondynka
spojrzała
na nią zmartwionymi, niebieskimi oczami, a Su przygryzła tylko wargę.
Zrozumiały się bez słów. Ally przez chwilę poszperała w szufladach i już kilka
chwil później zakrywała makijażem jej poranioną twarz. Summi dopiero teraz
odczuwała napływające zmęczenie, bolała ją każda część ciała, nogi, tyłek,
kręgosłup i szyja, szyja najbardziej.
Wyszła z
łazienki a zaraz za nią Sow. Harry uważnie zmartwionymi, kocimi oczami
zlustrował całą sylwetkę ciemnowłosej dziewczyny. Zacisnął pięści, chowając
dłonie za plecami. Gdyby przed nim pojawił się teraz ten chłopak, zaatakowałby
go bez wahania. Kto przy normalnych zmysłach, robi coś tak okrutnego.
Normalnych – odbiło się w jego głowie echem. Bo przecież tutaj, w tym miejscu
już dawno nic nie było normalne, raczej leżało gdzieś bardzo daleko.
Stanął
obok niej i niepewnie, chwycił ją za kruchą dłoń. Niestety Summer nie
spodziewała się tak odważnego gestu, więc po chwili oboje zmuszeni prądem, które
przeszył ich każdy skrawek ciała odskoczyli od siebie. Jej szare, teraz
iskrzące się oczy ze zdziwieniem spojrzały w jego, a na jej policzki wkradł się
delikatny rumieniec. Haz, wzruszył ramionami i zaczął się tłumaczyć tym, że
chciał ją po prostu uspokoić. Jednym słowem było i minęło. Choć dla Harry’ego,
to wcale nie było takie proste, chciał wiedzieć czy Su mówiąc wtedy o Ruby
mówiła prawdę. Czy serio uważa, że do siebie pasują? On powiedział jej magiczne
dziewięć liter, od których podobno świat szaleje, a ona nie powiedziała nic.
Może… Może naprawdę myśli, że pasuję do Ruby – pomyślał Harry patrząc jak Su
przestępuje z nogi na nogę po to by za chwilę podejść do Ally. Nic nie mówiąc
przytuliła ją z całej siły. Była jej wdzięczna, za wszystko, co zrobiła, choć
nikt nic nie mówił. Jak wiele wszyscy musieli przeżyć by znaleźć się tu gdzie
są, na swoim miejscu. Następnie podeszła do Niallera i zrobiła to samo.
Harry
stanowczo za dużo o tym myślał, jego wizja, co chwile się zmieniała, jakby nie
potrafił dostrzec tego, co jest między nimi naprawdę. Bo było to coś ogromnego,
czego zwykli ludzie nie potrafili opisać słowami, ponieważ tego nie
dostrzegali. Widać było to jak na siebie patrzą, jakie robią ku sobie gesty i
jak czują się w swoim towarzystwie. Słychać było ich słowa, bicie serc,
oddechy. Reszta, a dokładniej to
połączenie, nie tylko dzięki aniołowi, dzięki nim samym było widoczne tylko dla
wybranych osób.
Su ruszyła
ku drzwiom, nie do końca chciała wracać do domu sama, przecież nie było jej tam
ostatnio. Siedziała w obskurnej piwnicy z koszmarnym, złym aczkolwiek
przystojnym Santosem, który naprawdę nieźle próbował namieszać w jej życiu.
Powoli stawiała kroki i jakby z każdym traciła wiarę, że ktoś zerwie się i
postanowi pójść z nią. Dotknęła klamki w tym samym momencie, co Harry,
przygryzła wargę zanim podniosła wzrok na niego. Zawsze, ale to zawsze, w nie
ważne jak trudnej sytuacji mogła na niego liczyć. A przecież dopiero tak nie
dawno zżyli się ze sobą ogromnie. Ally i Niall stanęli tuż za nią, poczuła ich.
Wsparcie, jaką jej otaczali było silne, ale dodawało jej siły, by iść i
usłyszeć okropnie długie kazanie z ust swoich rodziców. Rzecz jasna, jeśli nie
wezwali w tym czasie policji, bo przecież mieli, bo tego pełne prawo.
We czwórkę
w kompletnej, ale nikomu nieprzeszkadzającej ciszy przemierzali ulicę miasta.
Każdy krok, który stawiali na szarym chodniku wydawał się być bliżej, czegoś
złego, co unosiło się w powietrzu – czarnej magii. Jednak nikt się nie odezwał,
Ally tylko ostrzegawczo ścisnęła dłoń Nialla, który znacząco zerknął na idącego
po jego lewej stronie chłopaka. Summer nikt nie musiał uprzedzać.
Stanęła na
ganku, obróciła się, a jej przyjaciele posłali pokrzepiający uśmiech. Kiedy
tylko nadusiła klamkę i drzwi ustąpiły, jej mama jak z procy wystrzeliła z
kuchni
- Summi,
myślałam, że już nigdy nie skończycie tego projektu – dziewczyna zmarszczyła
brwi zdezorientowana patrząc na swoją rodzicielkę. Już miała zamiar odpowiadać,
że nie ma zielonego pojęcia, o czym ona mówi, ale w porę ugryzła się w język, a
jej matka mówiła dalej
- Ten miły
chłopak – Stantos – uniosła brwi, z tajemniczym uśmiechem, a Summer po plecach
przeszedł zimny dreszcz, na dźwięk tego imienia w ustach Isabelle – uprzedzał,
że to może tyle potrwać, ale nie wiedziałam, że… - zatrzymała się, zerkając
ponad ramie szarookiej – przyprowadziłaś znajomych? – zapytała, choć raczej jej
zamiar był całkiem inny – Zapraszam wejdźcie – Su odwróciła się, szybko
przeskakując wzrokiem z jednej osoby na drugą.
- Gdzie
tata? – po raz pierwszy od przekroczenia progu odezwała się, gdy drzwi się
zamknęły.
- Śpi,
zmęczony po pracy. Wejdźcie na górę zrobię wam herbaty – Su przytaknęła tylko
głową, zaciskając wargi i prowadząc znajomych po schodach na górę. To było nie
wyobrażalne, że ten chłopak dotarł nawet do jej rodziców. Bezsilnie opadła na
swoje łóżko, a reszta niepewnie przysiadła w innych kontach pokoju.
-
Najważniejsze, że wszystko z nimi w porządku – blondyn odezwał się pierwszy,
bawiąc swoimi palcami i unosząc głowę by spojrzeć na resztę jakby sam nie do
końca dowierzał swoim słowom i potrzebował potwierdzenia.
- Nie
prawda – warknęła Su, choć tego nie chciała. Usiadła po turecku i zaczęła dalej
– On, był w moim domu, grzebał moim rodzicom w głowie i Bóg wie, co im tam
jeszcze im w mówił. Nic nie jest dobrze, Niall – wysyczała jego imię. Czuła się
źle, nie rozumiała, dlaczego to akurat ją Santos musiał uprowadzić i
skomplikować życie jakby nie miała już tego za dużo. Skuliła się na swoim
łóżku, odczuwając potrzebę samotności, tak po prostu. Mimo iż przez ostatnie
kilkanaście godzin, głównie była sama, to teraz tego było za wiele. I nie
chodziło już o samego Santosa, tylko o to jak po raz kolejny się zmieniła.
Tylko, czy aby na lepszą osobę?
-
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
Kolejny rozdział, będzie na pewno spokojny, tylko tyle mogę wam zdradzić! :)x
Świetny.Czemu Summer nie odpowiedziała Harremu przecież ona też go kocha.Ciekawe co takiego jeszcze nagadał Santos rodzicom Summi.Czekam na następny.♥
OdpowiedzUsuń@weramichalak
Kochanie nigdy nie zawodzisz :) To, że Summi warczy na Nialla spowodowane jest zmęczeniem czy Santos coś jej zrobił jak mieszał jej w głowie? I dlaczego nie powiedziała Harry'emu, że go kocha?!
OdpowiedzUsuń@angela_dudek
Złapałam tylko jedną literówkę. Poza tym kocham ten rozdział!
OdpowiedzUsuńSummer uwierz w to, Harry kocha cię najmocniej w świecie!
A ty Styles nie myśl, że pasuje do Ruby, bo nie pasujesz.
Jesteś brakującym puzzlem Su, a ona twoim. Kochacie się i przyznajcie się do tego, do cholery!
No!
Całusy, Elie ; *
Biedna Summy ;'c
OdpowiedzUsuńCzemu nie powiedziała, że też kocha Harrego ? *O*
Jestem oburzona xD
A tak na serio to świetne opowiadanie, trzymaj tak dalej <33
TruskawkaaxD
Biedna Summi.Czekam na nexta <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńWswpaniały rozdział. :D
OdpowiedzUsuńBiedny Harry. On powiedział że ją kocha, a ona nic... Mam nadzieję że teraz nie poleci do Ruby... Summi go koch tylko jest zagubiona... Tak mi się zdaję. Niech trochę poczeka. :D
Jestem ciekawa co jeszcze Santos powiedział jej rodzicą. Jak oni mogli mu wierzyć... Obcemu chłopakowi... Nie szukać własnej córki... Przez tyle dni jej nie było... Mocno musiała im namieszać w głowie.
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
fdjsfjihtirhoihguirghuhuhj
OdpowiedzUsuńMEGASTYCZNY ROZDZIAŁ!!♥
Oj Hazz wyznał jej miłość, a ona nic nie odpowiedziałaaa... ALe Summmiiii go kochAAA!! Ale Santos to wykombinował... Zapraszam do mnie: http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/
No i powiedz mi: dlaczego Ty mi to robisz?! Dlaczego ona mu nie odpowiedziała? Przecież też go kocha, ja to wiem, tak jest na pewno. To przede wszystkim. Ten rozdział jest po prostu cudowny. Wszystkie opisy były idealne. Nie wiem dlaczego, ale Santos jakoś mnie do siebie nie przekonuje. Wydaje mi się, że jeszcze namiesza.
OdpowiedzUsuńOgólnie jest świetnie. Z niecierpliwością czekam na kolejny. <3
Świetny rozdział, trzymaj tak dalej! Xx
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :) @Aleks_andraaa
Jakie to wspaniałe!... Czekamy, czekamy na nexta!
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszamy do nas ;)
owszystkimioniczym-1.blogspot.com
Nie Harry ! Nie pasujesz do Ruby :p Pasujesz do Su ! :D jak zawsze świetny rozdział :) Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @EvaStyles15 :*