sobota, 14 września 2013

Rozdział IV


Przełknęła ślinę, krocząc szkolnym korytarzem, wzrok wszystkich, dosłownie, był skupiony tylko na niej. Szła pewnie, nie podnosząc wzroku z zaciśniętymi wargami i przyciskając zeszyty do piersi. Na sobie miała ciężkie buty, ciemnozielone spodnie i czarną, cienką koszulę zapinaną na guziki pod samą szyję. Włosy rozpuszczone jak zwykle opadały na jej ramiona, starała się w nich skryć, każde spojrzenie przyprawiało ją o dreszcz. Lubiła być w centrum zainteresowania, ale to było kiedyś, nie teraz. Nie teraz, kiedy moc, której nie chciała przyprawiał ją o nie lada kłopot.
Zawieszenie, jej matka wydała z siebie zduszony okrzyk zdziwienia zmieszanego ze złością, która jarzyła się w oczach. Chciała porozmawiać z córką, dlaczego to zrobiła? Czy nie nauczyła się na test? A może potrzebuje korepetytora? Summer spojrzała na nią smutnymi oczami i wyszła bez słowa. Rodzicielka o dziwo zostawiła ją w spokoju.
Powrót do szkoły nie był dla niej niczym trudnym, nie musiała tłumaczyć się przed znajomymi, nie musiała uśmiechać się do każdego, kogo spotkała na swojej drodze, a tym bardziej nie musiała z nimi rozmawiać. Tylko to wstawanie…
Zatrzymała się przed swoją szafką i odwróciłaby spojrzeć na grupę ludzi, która od kilku minut gadała tylko o niej. A właściwie obrabiała jej dupę we wszystkie strony, mówiąc brzydko. Kiedy tylko któreś z nich, zauważyło jej wściekłe, trochę mrożące krew w żyłach spojrzenie od razu się zamknęło i wszyscy razem się oddalili.
Westchnęła przeciągle otwierając szafkę i odkładając podręczniki od języka. Wcale nie chciała być taka, zimna jak lód, niedostępna. Chciała się bawić, zażywać życia, ale nie mogła. Co by się stało gdyby zamiast tych sprawdzianów podpaliła ubranie nauczycielki? Albo Harry’ego stojącego wtedy w drzwiach czy swoje.
- Cześć, nie przejmuj się nimi – usłyszała obok siebie i podskoczyła przestraszona, prawie upuszczając książki, których nie zdążyła jeszcze odłożyć. Uniosła głowę napotykając zielone oczy i delikatny uśmiech. O wilku mowa. Zagryzła policzek do środka. Po tylu latach, zmarnowanych, pustych, bez odpowiedzi on ciągle próbuje. To się nazywa upór, albo wytrwałość, jak kto woli. Należy mu się chwila – pomyślała - Chociaż jedna rozmowa Su… Tylko nie palnij żadnego głupstwa. Odłożyła książki i zamknęła szafkę.
- Cześć Harry – spokojnie, wyważonym tonem odpowiedziała układając malinowe usta w nikły uśmiech – Staram się, dziękuje – na twarzy Styles'a pojawiło się przez chwilę zdziwienie. Odpowiedziała mu, nazwała go jego imieniem. Chciał zapytać czy coś się stało, ale w miarę szybko ugryzł się w język. Poczuł radość, może tym razem mu się poszczęści, może tym razem Summer pozwoli mu zrobić jeden krok bliżej.
W głowie Su myśli pędziły jak szalone, czuła na sobie spojrzenie jego pięknych oczu i spojrzenia innych, które jednak łagodniały, kiedy jego głos znów rozbrzmiał w jej uszach.  Był dla niej w pewnym sensie jak lekarstwo, zagłuszał wszystko, co złe.
- Wracamy razem? – pod Su ugięły się kolana, mieli tylko porozmawiać, nie wpadła na to, że Harry będzie chciał od razu wracać razem do domu. Zmieszała się i zahaczając kosmyki włosów za ucho, zastanawiała się jak łagodnie mu odmówić. Wiele by oddałaby wrócić z nim ze szkoły, ale nie mogła, bała się. Bała się, że coś mu zrobi, że dowie się jakim jest dziwadłem, jeszcze bardziej niż to sobie pewnie wyobraża.
- Więc…
- Harry – krzyknęła wesoło dziewczyna wyłaniająca się zza niego, zza zakrętu i wesołym krokiem podchodząc do rozmawiającej dwójki – Szukałam cię po całej szkole, a nawet dzwoniłam – burknęła lekko obrażona patrząc na niego wyczekująco. Dopiero kiedy zorientowała się, że nie są sami przeniosła wzrok na Summer mierząc ją od góry do dołu i z wymuszonym uśmiechem mówiąc – Cześć – Harry’ego ogarnęła złość, to była jego szansa, może jedyna w swoim rodzaju i musiała pojawić się ona. Wypuścił powietrze z ust, ale zgłuszyła go odpowiedź brązowowłosej.
- Hej – Summi powoli zaczęła się wycofywać, Curly spojrzał na nią zdezorientowany i odklejając rękę Ruby od swojego ramienia stanął obok Su delikatnie trącając ją ramieniem, niby to przez przypadek.
- Wracam dziś z Summer i trochę nam się śpieszy, to coś ważnego? – uniósł brwi, delikatnie mrużąc oczy, jakby chciał przekazać koleżance, że lepiej by było gdyby teraz sobie poszła.  Ruby zmierzyła ich pustym spojrzeniem i obróciła się na pięcie odchodząc.
- Już nic – rzuciła oschle przez ramię, zarzucając jeszcze włosami na pożegnanie. Harry poczuł chłód w jej oczach, a Summer również nienawiść. Dziewczyna była zazdrosna o Hazzę i widzieli to wszyscy oprócz niego.

Szli ulicą, gdzie ludzie mieszkali w co dziesiątym domu, co jakiś czas ocierając się o rękę drugiej osoby i czując przy tym jak ich serca delikatnie przyśpieszają. Brązowowłosa chciała się odsunąć, ale nie potrafiła, wszystko co działo się, było po za jej kontrolą, oprócz oczywiście słów, które wypowiadała i ognia, póki nie zetknęła ze sobą swoich dłoni. Co jakiś czas zagryzała wargę, powstrzymując się przed spojrzeniem na niego, przed utonięciem w jego zielonych oczach
Harry mówił o koncercie, o zespole, co jakiś czas starał się zadać ciekawe pytania, jednak Su zbywała go kolejnym, na temat ulubionych filmów, jedzenia. To były najgłupsze pytania, jakie mogła zadać, ale to była jedyna szansa, żeby odwrócić uwagę od swojej osoby. Nie to, że nie chciała żeby Harry ją poznał, to było niebezpieczne i musiała powtarzać to sobie bezustannie.
- I wiesz pewnego dnia, kiedy oglądaliśmy właśnie ten film, do domu wparował przebrany w sukienkę Matt – Su wyobrażając sobie tą scenę roześmiała się dźwięcznie, przykładając rękę do ust. Tak dawno się nie śmiała, że praktycznie już zapomniała jak to jest. – Tak to był fantastyczny widok – potwierdził Harry śmiejąc się razem z nią. Nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Że w końcu zrobił kilka kroków bliżej.  Podziwiał jej delikatne rumieńce, szare oczy, w których iskierki jakby ognia, były wciąż obecne, choć niemożliwe. Malinowe usta, proszące się o całus, chociażby najmniejszy, słodki i jej delikatna jasna skóra, której pragnął poczuć pod swoimi palcami.
Spoglądnął w górę, prostując palce u lewej ręki, poruszając nimi i sprawiając tym, że zerwał się delikatny wiatr, zrywający zielony liść z drzewa. Plus dla kontroli. Udało mu się, był z siebie dumny i na jego twarzy przez chwilę zagościł uśmiech zdradzający go, jednak zanim liść opadł dziewczynie we włosy, Harry’emu udało się opanować tą radość z powodzenia.
Roześmiał się głośno, kiedy spojrzała na niego, a liść wplątany w jej włosy dodał jej zabawnego wyglądu.
- O co chodzi? – zapytała zdezorientowana unosząc brwi. (Dzisiaj proszę napisać chmurki, chmurko jak wolicie) Jego oczy były wesołe, takie, jakie Su zawsze chciała mieć. Chciała się obudzić rano i zobaczyć w swoich takie właśnie uczucie wesołość, radość. Chciała się poczuć jak dawniej – szczęśliwa.
- Masz… Liścia we włosach – odpowiedział wciąż chichocząc jak nie chłopak. Wyciągnął rękę powoli, uważnie odgarniając jej dość długie włosy i palcami muskając przy tym jej gładki policzek, dreszcz i ciepło, które zaistniało sprawił, że Summer w jednej chwili złapała go za nadgarstek, nalegając by przestał.
Ogromna siła przeszła przez ich ciała, jakby prąd i prawdziwe iskry wydobyły się z miejsca, gdzie dokładnie jej dłoń spoczywała na jego nadgarstku. Odskoczyli od siebie, najpierw rozglądając się na boki czy przechodził tędy ktoś inni, i dopiero następnie spojrzeli na siebie.
Tym razem jej oczy praktycznie płonęły, policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, ogniste, a brązowe włosy zalśniły, tak samo jak Harry’ego. Na jego tęczówkach pojawiła się mgiełka, przez którą jego zielone oczy wydawały się teraz wyblakłe, jednak wciąż tak samo pięknie jak wcześniej, a policzki również przybrały kolor różu, tylko delikatnego.
Stali jak wryci w ziemie, przyglądając się sobie nawzajem z zaciętymi minami, głęboko oddychając i wciąż niedowierzając temu, co przed chwilą się stało.
Summer poczuła złość na samą siebie, wiedziała, że to była jej wina, jej i tylko jej nie powinna pozwalać sobie by ją odprowadził, ba nie powinna pozwalać na to by zamienili więcej niż jedno słowo. Nie mogła uwierzyć, że tak łatwo pozwoliła sobie zapomnieć o obietnicach. Przecież mogła go zabić. Nigdy wcześniej nic złego nie działo się, kiedy dotykała ludzi, ale to może dlatego, że Styles jej się podobał, może to było coś, co doprowadziło do kolejnej złej sytuacji. W mgnieniu oka, jedną ręką dotknęła swoich włosów i zaczęła je szarpać chcąc pozbyć się tego przeklętego liścia, piekły ją oczy od łez i policzki jakby zostały połaskotane delikatnym ogniem. Nie bała się już, tylko wściekłość buzowała w jej żyłach.
Harry natomiast wręcz przeciwnie, zamiast złości poczuł podekscytowanie. Teraz wiedział, że z Summer jest wyjątkowa, że może też jest taka jak on. Poczuł to, poczuł w jej dotyku i zobaczył zaraz potem, w jej szaro-ognistych oczach. Była wtedy jeszcze piękniejsza niż normalnie, niezwykła. Wiedział, że było to niebezpieczne, że to co oboje poczuli i iskry nie były niczym normalnym, więc to albo on był dla niej niebezpieczeństwem, albo jednak tak jak myślał od początku Su ma moc. Szczęście ogarniało go od czubka głowy, do palców u stóp.
A kiedy Wood zaczęła szarpać się ze swoimi włosami, zrobił krok w jej stronę podnosząc ręce. Chciał ją uspokoić, zapytać prosto w twarz.
- Zostaw mnie – warknęła najgłośniej jak mogła podnosząc głowę i patrząc na niego z pod przymrużonych powiek – Zostaw mnie do jasnej cholery w spokoju, Styles! Nie zbliżaj się nigdy, nigdy, nigdy więcej! – tupnęła nogą pokazując na niego palcem, po jej policzkach ciekły zły zostawiające mokre, ślady, ale sprawiające również, że czerwień powoli znikała. Nie chciała tego, nie chciała wiedzieć jak może zranić człowieka, to ją zabije. Sama świadomość. Pociągnęła nosem, dławiąc się łzami, Harry wciąż stał, widział przerażenie w jej oczach i ukłucie w sercu wzrosło do granic możliwości. To on. To była jego winna i wszystko, co teraz się stało zraniło ją bardzo głęboko. Energia, jaka przeszła jej ciało musiała sprawić ogromny ból. Kopnął najbliższy kamień, był wściekły. Równie wściekły jak Summer, oboje teraz już myśleli tak samo. Ale to była ich wspólna wina, a nie któregoś.
Su przymknęła na chwilę oczy, zagryzając wargę do środka chcąc się uspokoić. Wrócić do domu i jak kiedyś zamknąć się na wszystkie cztery spusty. Harry spojrzał na nią, na wyraz jej twarzy, rozejrzał się dookoła, a nikogo nie zauważając uniósł swoją dłoń w jej stronę wypuszczając na wolność delikatny wiatr. Raz kozie śmierć – pomyślał. Musiał ją uspokoić, jeśli nie mógł jej dotknąć, mógł, chociaż dać jej ulgę w postaci chłodu. Jej włosy rozwiały się na wszystkie strony świata, kiedy uniosła powieki również kilka łez pokonało swoją drogę szybciej niż powinno.
- Harry? – szepnęła cicho ochrypłym, zdziwionym głosem patrząc na niego oczami dziecka. Stał przed nią z wyciągniętą ręką, a kiedy spojrzała ku górze żadna z koron drzew nie poruszała się. To był on. Przetarła policzki wierzchem dłoni dodając głośniej – Harry przestań –powiedziała głośniej, bardziej stanowczo wlepiając w niego swoje oczy zacisnął dłoń w pięść zmniejszając podmuch wiatru – Czy ty…
- Tak i to, co się wcześniej stało, to była moja wina – ułożył swoje ręce wzdłuż ciała podchodząc do niej bliżej - Nie chciałem, żeby coś ci się stało. Nie wiedziałem, że…

- Harry – powiedziała znów jego imię, zmieszała się przez chwilę. Biła się z własnymi myślami, ale przecież on właśnie pokazał jej swoją moc. Dlaczego nie miałaby zrobić tego samego. Może są tacy sami i może już nie będzie musiała dłużej czuć się tak wyobcowana. Rozejrzała się znów na boki, nadal ani jednej żywej duszy. Podeszła bliżej Harry’ego i podniosła głowę przez chwilę spoglądając w jego oczy, widziała w nich zaufanie i ciepło. Złączyła swoje dłonie środkowymi bokami, jak wtedy w pokoju, kiedy drugi raz używała swojej mocy. Wyobraziła sobie naprawdę niewielki płomień, który w ciągu kilku sekund pojawił się w jej dłoniach. Harry nie odsunął się podziwiał go z ogromną ciekawością, a kiedy Su zamknęła dłonie w pięściach spojrzał na nią z nikłym uśmiechem, a ona odwzajemniła go.
_

Hi, z tego rozdziału jestem nawet zadowolona oczywiście nie do końca, bo wiem że stać mnie na coś o niebo lepszego, ale nie narzekam. Zostawiam go waszej ocenie :)x 
Dodaję go dziś, bo przypominam, że niedziela 15.09 podawana po prawej stronie jest najbardziej odległym terminem! :3 see ya!

15 komentarzy:

  1. Chmurka, zią xD
    rozdział nieziemski, asdfghjkl *__*
    Su w końcu z nim porozmawiała, awwww do kwadratu <3
    No ale oczywiście musiała przylecieć jakaś menda i to zepsuć, gaaahh
    Ale na szczęście nie zepsuła tego do końca xD
    Jak wracalo razem, jejku :3
    Ta rozmowa, i jak się do siebie zbliżyli *_______*
    No i ten finał, po prostu zajebisty!
    dowiedzieli się o swoich mocach, spoczi, chcę wiedzieć już co dalej xD
    Rozdział wyjebany w kosmos, ogólnie ten ff jest niezwykły, oryginalne postacie i fabuła, jeszcze nie widziałam czegoś takiego
    In my place po prostu mnie zachwyca, cóż więcej mogę dodać :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, poinformuj mnie jak dodasz, yo c:
    Życzę weny, bo się przydaje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah Chmurka :)
    Ten rozdział był niesamowity.
    Te emoce - czułam się jakbym tam była.
    Poprostu "woow" :D Zazdroszczę Ci talentu :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział *O*
    Chmurka :D
    Nie no brak słów... ;*
    @1DMyDreaaam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  5. Churkaaaaaa :3
    Coś czuję, że Ruby nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, huh ^^ Ale to tak na marginesie :)
    W końcu jakaś rozmowa, w końcu Summer pozwoliła mu się do siebie zbliżyć i cieszę się, że złamała wszystkie swoje obietnice trzymania każdego na dystans. Już będąc przy końcu rozdziału pomyślałam sobie "no, Renia, jak ona teraz ucieknie i nie dowie się, że Harry jest podobny do niej pod względem posiadania mocy, to cię znajdę", także masz szczęście, że się tak wyrażę :3
    Tylko muszę cię zganić za "Szczęście ogarniało go od czubka głowy, do palców u STUP.". Zadanie ode mnie, znajdź błąd. Jeszcze się gdzieś plątała literówka, ale nie mogę jej znaleźć :/
    Tak czy inaczej, od razu polubiłam tą historię i nie zawodzisz żadnym kolejnym rozdziałem, o. Tyle z mojej strony. Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. STUP OMG, że ja tego nie zauważyłam ... Boże wstyd mi za siebie. Może literówkę też znajdę i poprawię.
      Dziękuje! :)xx

      Usuń
  6. Super rozdział! :)
    Chmurka :D
    Czekam na następny :D
    @Aleks_andraaa

    OdpowiedzUsuń
  7. Chmurko , super rozdział <3 , KOCHAM CIĘ <3 ... czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Chmurki ^^ Genialny rozdział, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się czuje, kiedy Harry próbuje się zbliżyć do Summer, a teraz, kiedy z nią gadał...o jeny, jeny , jeny! Ciekawa jestem tylko postaci Ruby, bo mam wrażenie, że nie jest ona tylko przypadkową osobą xd A ta scena, kiedy wracali ze sobą? brak mi słów po prostu. To było takie delikatne i słodkie, a zarazem, kiedy Summer się przeraziła...intrygujące. Nareszcie nie będzie sama ze swoją innością, albo mam chociaż nadzieję, że tak będzie. Cóż, już nie mogę się doczekać następnego ;)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubie Twoje opowiadanie :D
    Harry przegonił chmurki :3
    Rozdział the best :D zwrot akcji :D
    Jeeeju nie moge sie doczekać nexta :3
    Weny życzę <3
    /@Niallowe :3

    OdpowiedzUsuń
  10. chmurki :D kolejny świetny rozdział : ) @Aleksandraaaxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Robisz literówki , ale blog świetny

    OdpowiedzUsuń