Tego ranka, promienie słoneczne ledwo przedzierały się przez kłęby chmur na niebie. Nie padało, ale ciężkie powietrze wskazywało, że dzisiejszy dzień nie będzie należał do łatwych.
W pokoju
panował chaos, sterty książek, otwarty komputer, miska z jedzeniem, kubek
zapełniony jeszcze do połowy i kupa ubrań leżąca na krześle.
To był
zwykły dzień tygodnia, w którym trzeba było wstać i pracować, iść do szkoły,
czy na studia, nie ważne jak wielkiego lenia miało się na plecach. Budzik zawzięcie
wył na stoliku przy łóżku, a pewna dłoń wyłaniająca się zza kołdry niechcący
zamiast go wyłączyć sprawiła, że spadł na ziemie. Siarczyste przekleństwa
wypłynęły z ust Harry’ego, który niechętnie zrzucił kołdrę z twarzy i sięgnął
po zegarek, wyłączając go. Usiadł na łóżku kładąc stopy na puchaty, okrągły
dywan. Przetarł ręką oczy i swoje rozczochrane włosy w połowie drogi do
łazienki, gdzie poranna toaleta zajęła mu ciut więcej niż dwadzieścia minut. Wybrał
jedną ciemną parę spodni, t-shirt, na nogi nałożył tenisówki i wciąż ospałym
krokiem ruszył do kuchni. Był już sam, jego rodzice wcześnie rano wyruszali do
pracy, nie przeszkadzało mu to, czasem nawet mógł sobie pozwolić na
przestawienie budzika i nie przyjście na pierwszą lekcję. Wyjął płatki i zalał je mlekiem z kartonu,
ziewając przeciągle. Usiadł i zanurzył w nich łyżeczkę.
Oczywiście,
przez swoją ogromną nieuwagę prawie spóźnił się do szkoły. Jednak zdążył zająć
swoje miejsce, za nim do klasy weszła nauczycielka. Wyglądała na spiętą, rozejrzała
się po sali i kiedy zerknęła na puste miejsce Summer, odetchnęła z ulgą.
Wiedziała, że dziewczyna nie może przebywać na terenie szkoły, z resztą nie
było już jej dwa dni, ale to jak podpaliła testy było iście niemożliwym
wydarzeniem. Kobieta wiedziała jaka Su jest, nie spodziewała się po niej takiego
zachowania, ale co mogła zrobić? Musiała zaprowadzić ją przed oblicze
dyrektora.
- Dobrze
moi mili, więc, test będziecie pisać raz jeszcze w przyszłym tygodniu. Mam
nadzieję, że przygotujecie się, jeszcze lepiej niż byliście. A teraz przejdźmy
do lekcji…
- Stary,
ty naprawdę przy tym byłeś? – Haz, usłyszał to pytanie chyba po raz setny w tym
tygodniu. Obrzucił swojego przyjaciela, nieprzyjemnym spojrzeniem, ale jak
zawsze wcale go to nie ruszyło.
- Możesz
już skończyć? To zaczyna być nudne – warknął zbiegając ze schodów i zatrzymując
się przy końcu, obrócił się. Zadarł głowę do góry i potrząsnąłby wszystkie
kosmyki włosów opadły do tyłu. Uśmiechnął się czując lekki powiew wiatru i
spojrzał na Matta.
- Dziś
koncert, stres? – uniósł brwi z cwaniackim uśmiechem, starając się odgonić
myśli o Summer - pięknej, szarookiej szatynce. Chłopcy grali w jednej ze
znanych pizzerii, nie żeby była to jakaś wychwytywana miejscówka na całe
miasto, bez przesady, wiedzieli o niej ludzie, którzy powinni. Tak zawsze
mawiał jej właściciel, z tą tajemniczą nutką, z którą nikt nie wiedział, o co
chodzi. Matt ściągnął brwi machając ręką.
- Ja nigdy
– jednak już po jego głosie można było usłyszeć, że było trochę inaczej –
Będzie tam Ruby, więc ty masz usprawiedliwienie, kiedy złapie cię stres –
chłopak wyciągnął język, a Harry miał ochotę mu go odgryźć. To nie tak, że nie
lubił rudowłosej, ale czasem działała mu na nerwy, wolałby żeby w pizzerii
pojawił się ktoś kompletnie inny. Chłopak zauważył chwilowe zawieszenie
Curly’ego i pociągnął mu z łokcia przechodząc obok.
- Nie mów,
że ciągle o niej myślisz – wywrócił oczami, a Haz ruszył pospiesznie za nim –
Harry, pociąg „ Summer Wood” odjechał kilka lat temu, weź się w garść. - Nie
prawda – chciał odpowiedzieć, ale nie zdążył, Matt wsiadał już do swojego
samochodu i machając mu przyjaźnie ruszył z parkingu.
Lubiła
siedzieć w domu, sama w swoich czterech ścianach czuła się bezpieczna i
wiedziała, że świat i ludzie wokół niej również są bezpieczni. Jednak tego
wieczora, kiedy pierwsze lampy zapaliły się pod jej oknem, poczuła nieznajomy
przypływ ochoty by wyjść. To było dziwne, długo walczyła, jednak nie wygrała i
kilka minut później wcisnęła się w swoją jedyną ulubioną sukienkę, czarną
oczywiście. Na ramiona zarzuciła skórzaną kurtkę i wyszła zostawiając
zdziwionych swoich rodziców w salonie przed telewizorem. Słyszała, że w
najbliższej pizzerii pewien, zespół ma swój cotygodniowy koncert. Choć czuła tą
ogromną niechęć do pojawienia się w miejscu gdzie było pełno żywych dusz,
pchnęła drzwi do środka.
Od razu do
jej nozdrzy dotarł zapach jedzenia, nie przepadała za tym, więc skrzywiła się i
już miała zamiar się cofnąć, ale wpadła na kogoś. Nieznajomy podtrzymał ją by
nie upadła i przeprosił, w oddalającej się postaci Summer poznała Matta
jednego z kolegów Harry’ego, więc jeszcze bardziej zapragnęła wrócić do domu.
Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech, nie
skoro tutaj przyszła, zostanie chociaż chwilę. Tak dawno nie przebywała po
za domem w wolnym czasie. Rozejrzała się, kątem oka zauważając w kącie wolne
miejsce przy dwu osobowym stoliku, więc pospieszyłaby nikt inny jej go nie
zwędził. Zahaczając kilka kosmyków włosów za ucho, przeniosła wzrok na scenę,
gdzie zespół ustawiał już swoje sprzęty. Czuła się dziwnie, pośród tylu
znajomych twarzy ze szkoły, z żadnym z nich w całym swoim życiu nie zamieniła
choćby jednego słowa. Przygryzła dolną wargę, kiedy na scenie zauważyła chłopaka
z lokami, poznała go natychmiast i mimowolny uśmiech wkradł się na jej malinowe
usta. Jednak po paru minutach, potrząsnęła głową, zaciskając wargi. (Proszę, aby każdy kto przeczytał rozdział napisał w komentarzu słowo 'słońce' informację o rozdziałach chce dostawać ponad trzydzieści osób, chcę wiedzieć, czy naprawdę wszyscy są zainteresowani. Dziękuje) Nie powinna
o nim marzyć, a tym bardziej myśleć, to byłby skok na głęboką wodę, jeśli z kimś
by się związała, tym bardziej z kimś, kto jest w wyższej hierarchii, gdzie
kiedyś i ona należała. To byłoby dość szokujące. Ale to nie o to chodziło,
bardziej przejmowała się tym, co by o niej pomyślał, co by się stało, kiedy by,
chociaż przez przypadek jej moc pokazała się.
Przeszył
ją dreszcz na wspomnienie o stosiku szkolnych sprawdzianów.
Kiedy tylko odzyskał moc w nogach
ruszył za nią, przed szkołą zdążył jeszcze zauważyć jak skręca w prawą ulicę.
Była to nie do końca przemyślana decyzja, jednak coś pchało go ku niej. Nie
potrafił tego wytłumaczyć, uczucie było silniejsze niż to, co kazał mu rozum.
- Summer – zaczął cicho i stanął przed
nią, by nie mogła zrobić ani jednego kroku więcej. Przeczesując palcami brązowe
włosy spojrzała na niego, spod wachlarza długich rzęs, do których przyczepiło
się parę łez. Miał ochotę unieść rękę i zetrzeć tą, która chwilę później powoli
toczyła się po jej policzku, ale ona wyprzedziła go, wycierając się rękawem.
- O co chodzi? – zapytała cicho,
starając się na niego nie patrzeć i pociągając nosem. Chciała unikać jego palącego wzroku za
wszelką cenę, bo czuła, że inność ma wypisaną na twarz i nie miała tutaj na
myśli wyobcowania.
- Chciałem porozmawiać, o tym, co...
- Nie będę rozmawiała o tym, co stało
się w klasie – stwierdziła stanowczo wzruszając ramionami, w końcu patrząc
prosto w jego oczy i zaduszając w sobie to ciepło, które rozlewało się w jej
podbrzuszu. Zacisnęła wargi, wiele kosztowało ją to spojrzenie, kilka urwanych
oddechów, przyśpieszone bicie serca. Przymknęła na chwilę oczy, a Harry
wciągnął powietrze wyobrażając sobie jak pięknie musi wyglądać gdy śpi.
- Dlaczego? Przecież tego nie
zrobiłaś? – spojrzenie Su znów padło na Harry’ego, który wpatrywał się w nią
bardzo długo, tak długo aż nie zniknęła za następnym zakrętem.
Rozplątał
kabel do mikrofonu i uniósł na chwilę głowę, szukając wzrokiem Matta, który
przestraszył go kładąc dłoń na jego ramieniu. Harry spojrzał na niego gniewnie,
ale jego tajemniczy, przerażający uśmiech dał mu wiele do myślenia. Uniósł brwi
i zanim zdążył zapytać o cokolwiek kolega kiwnął głową w stronę wejścia. Haz,
zaciekawiony przeniósł tam wzrok, co mogło być tak ciekawego, że Matt
pośpieszyłby mu o tym powiedzieć. Uniósł brwi, przyglądając się ludziom
wchodzącym i siadającym przy stołach, ale nikogo nie widział. Wzruszył
ramionami i już odwracał się żeby pomóc, chłopakom z resztą sprzętu, kiedy w
jednym kącie mignęła mu brązowowłosa postać. Summer, był tego pewny, potrafiłby
rozpoznać ją w największym tłumie, bo przecież zawsze zwracał swoją uwagę na
nią. Jednak tym razem wyglądała inaczej, miała chyba na sobie sukienkę, nie był
do końca pewny, bo nigdy się na tym nie znał, ale była ona oczywiście czarna.
Włosy rozpuszczone luźno opadały jej na ramiona. Podał Mattowi, kabel klepiąc
go po plecach i szepcząc, że zaraz wróci, wpatrzony w nią jak w obraz.
- Harry –
zawołał uważnie przyjaciel, patrząc karcącym wzrokiem – Nie po to ci ją
pokazałem byś od razu do niej leciał.
- Jesteś
tego pewny? – zerknął na niego, zmarszczył czoło i na jego ustach pojawił się
delikatny kpiący uśmieszek. Matt machnął ręką i pośpieszył go. Nie rozumiał,
dlaczego Styles ciągle próbuje, choć Su nigdy nie wygląda by była chętna do
jakiejkolwiek rozmowy. No może kiedyś, wszyscy zauważali te spojrzenia, które
rzucali sobie na przerwach, tylko nie oni sami.
- Cześć –
usłyszała nagle i spojrzała przed siebie. Harry w pełnej okazałości, z
najpiękniejszym uśmiechem ukazującym jego urocze dołeczki w policzkach,
zielonych, kocich oczach i kręconych włosach, które odgarnął jedną ręką na bok
– Nie spodziewałem się tutaj ciebie – Summer zrobiło się gorąco, nawet nie pomyślała
o tym, że Curly może ją rozpoznać.
- Ja też –
odpowiedziała spokojnie, wzruszając ramionami i uciekając wzrokiem gdzieś w
bok.
-
Chciałabyś… - poczuła ulgę, kiedy któryś z chłopaków zawołał go przez mikrofon.
Przebywanie blisko chłopaka, którym kiedyś była zainteresowana, nie jest wcale
proste, tym bardziej, że gdzieś w środku niej, nadal coś się tliło. A cóż, ona
była zadziwiająco niebezpieczną osobą, przecież widział trochę na własne oczy.
Spojrzał
jeszcze na nią ostatni raz, chciał coś dodać, ale Matt zawołał go kolejny raz,
ostrzej. Przeprosił i wrócił na scenę.
- I po co
tam polazłeś? Mówiłem, że cię zbędzie – powiedział mu na ucho natychmiast,
kiedy poszli po swoje gitary. – Kompletnie tego nie rozumiem – pokręcił głową.
- Ja też –
odrzekł zmieszany Harry – Ale tym razem nie porozmawiałem z nią i była to twoja
wina.
Brzmienie
gitar, perkusji i klawiszy wprawiało wszystkich w bardzo dobry nastrój. Z
początku słuchali spokojnie, dopiero potem większość poczuła muzykę i wstała z
miejsc. Su nie ruszyła się, siedziała w swoim kącie i obserwowała ludzi z
delikatnym, tęsknym uśmiechem na twarzy. Gdyby wszystko było w porządku stała
by tam między ludźmi, może nawet w pierwszym rzędzie, może nawet nie musiałaby
wzdychać do głównego gitarzysto-wokalisty, bo może on byłby już jej.
Skarciła
się za tą myśl, nie powinno się tęsknić za czymś, czego nigdy się nie miało.
Ale ona miała to wszystko w kieszeni, wystarczył jeden ruch do przodu.
Niestety, coś kazało jej się cofnąć o jakąś połowę w tył, a ona nie walczyła.
Poddała się na samym początku drogi.Zagryzła policzek do środka i zaczęła
klaskać, jak reszta tłumu. Chłopacy skończyli grać i zaczęli się zwijać, ona
zauważając niewielki ruch przy wyjściu, ponieważ wszyscy zostali ze znajomymi,
by porozmawiać ruszyła do wyjścia. Nie przepadała za taką muzyką, ale koncert
wyjątkowo jej się podobał i to oczywiście nie była wcale, przyczyna Harry’ego.
Starała się wcale nie zwracać na niego uwagę, wcale nie czuć tego palącego
wzroku na sobie, choć wstała w jednym z najciemniejszych kątów pizzerii.
_
Cześć, ten rozdział cóż ... jest kompletną klapą jednak nic innego nie mogłam już napisać, bo w kolejnych wiele się dzieje. Mam nadzieję, że mimo wszystko jednak wam się spodoba! (: x
Jejk,jakie to świetne *.* Nie mogę się doczekać,aż będą razem (mam taką nadzieję,że będą) :>
OdpowiedzUsuńSłońce kochana xD
OdpowiedzUsuńNieziemski rozdział, zakochałam się w tym *-*
Uwielbiam charakter Summer, jest taki, że każdy moźe się z nim identyfikować. Bardzo lubię też tę słodką niepewność i nieśmiałość. Najlepsze jest, że jak Harry tylko ją widzi, to od razu do niej leci xD
Czekam na następny, poinformuj mnie jak tylko będzie ^^
btw, zapraszam na forgotten-fanfiction.blogspot.com jak chcesz, to wbij i poczytaj, może zostaw też komentarz, będzie mi miło <3
Jakaś siła, że ciągle za nią lata ... kto to wie xD
UsuńSłońce. Boski rozdział. Czekam na kolejny z niecierpliwością <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńSłońce, cudowny rozdział... Troszkę żal mi Harr'ego, ugania się za tą Summer, a ona udaje, że go nie widzi... biedny chłopak. Mam nadzieję, że się to wkrótce zmieni, i to na lepsze :) Szkoda, że nie powiedział, jej tego co chciał... szkoda. Oby w końcu Summer przełamała tą swoją "ludzką fobie - w której uważa, że może zrobić komuś krzywdę" hmm może w końcu Kędzierzawy jej pomoże, dowie się czemu tak się zachowuje .. oby :)
OdpowiedzUsuńNo ale, czekam z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział!
@dianaseth
Słoneczko super rozdział.. Początki zawsze są spokojniejsze za to podejrzewam, że później będzie się działo ;)
OdpowiedzUsuńBoskie opowiadanie a rozdział jak zawsze świetny :D
OdpowiedzUsuńsłońce!!!!
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki... no boski! Su niby obojętna, a jednak coś. gratuluje weny ;*
@luuuvvvvmyidols <3
Jesteś takim moim słońcem. Boże kocham to opowiadanie I ten rozdział jest zaaaajebisty :) Pisz szybko kochana
OdpowiedzUsuńSłońce mi się bardzo podobał ten rozdział i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńAleks_andraaa
Słonecznie :D fajniutki ten rozdział :D czekam na następne <3
OdpowiedzUsuń/@Niallowe
słońce :D Kolejny świetny rozdział : ) Aleksandraaaxo
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! <3
OdpowiedzUsuń@1DMyDreaaam
Słońce, rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńz resztą jak wszystkie :)
podoba mi się zachowanie Harrego, to się się nie zraża i próbuje dalej..
mam nadzieję że Su się jeszcze rozkręci :D
nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
pozdrawiam i życzę dużo dużo weny <3 @NowSmilee
SŁOŃCE <3 , PIĘKNE , CZEKAM NA NASTĘPNY
OdpowiedzUsuńOj moje Słońce :D Rozdział świetny, czekam aż oni wreszcie ze sobą będą :)*
OdpowiedzUsuń@TruskawkaaxD
Słońce, fantastycznie. Myślałam, że będzie to kolejne bezduszne i nudne jak flaki z olejem opowiadanie, a jest ciutkę inaczej. Może bohaterowie są skomplikowani, ale przecież żadni ludzie nie są idealni. Czekam co dalej ;)
OdpowiedzUsuńSłoneczkooooo <3
OdpowiedzUsuńKocham to, ale daj im wreszcie porozmawiać na spokojnie, bo padną z tego smutku i tęsknych spojrzeń. Żeby każdy chłopak tak uparcie, nawet po kilku latach, próbował jeszcze i jeszcze raz, ale niestety :( Skoro się nie poddał tyle czasu, to teraz pewnie tym bardziej nie, bo okropnie by tego żałował. Był tak bliziutko rozmowy, niech cię, Matt! Okej, idę, bo mnie jakoś głowa boli, a to oznacza, że mój komentarz jest zapewne bez ładu i składu, ryzykując jednocześnie, że każde kolejne słowo będzie całkiem od czapy huh^^
Pisz dalej i informuj ;3
Hm...jak to możliwe, że dopiero teraz tu jestem to nie wiem, ale cieszę się, że zobaczyłam link in my place na moim timelinie na twitterze. Cudowne opowiadanie, fakt faktem to dopiero kilka rozdziałów, ale pochłonęłam je bardzo szybko. Szkoda mi Summer, która widocznie męczy się ze swoją mocą. Ale za to Harry, o jejusiu...też bym chciała aby ktoś aż tak się mną przejmował i w ogóle. Jestem też niezwykle zaciekawiona tym, w jakim kierunku zmierzasz z tą historią, ale to wyjdzie w sumie w następnych rozdziałach ;)
OdpowiedzUsuńA i słońce ^^ Mnie chyba jeszcze nie ma na liście informowanych, ale byłabym wdzięczna, gdybym się tam znalazła, bo naprawdę mi się spodobało to opowiadanie ^^
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Słońce :*
OdpowiedzUsuń