Przełknęła
ślinę, krocząc szkolnym korytarzem, wzrok wszystkich, dosłownie, był skupiony
tylko na niej. Szła pewnie, nie podnosząc wzroku z zaciśniętymi wargami i
przyciskając zeszyty do piersi. Na sobie miała ciężkie buty, ciemnozielone
spodnie i czarną, cienką koszulę zapinaną na guziki pod samą szyję. Włosy
rozpuszczone jak zwykle opadały na jej ramiona, starała się w nich skryć, każde
spojrzenie przyprawiało ją o dreszcz. Lubiła być w centrum zainteresowania, ale
to było kiedyś, nie teraz. Nie teraz, kiedy moc, której nie chciała przyprawiał
ją o nie lada kłopot.
Zawieszenie, jej matka wydała z siebie zduszony
okrzyk zdziwienia zmieszanego ze złością, która jarzyła się w oczach. Chciała
porozmawiać z córką, dlaczego to zrobiła? Czy nie nauczyła się na test? A może
potrzebuje korepetytora? Summer spojrzała na nią smutnymi oczami i wyszła bez
słowa. Rodzicielka o dziwo zostawiła ją w spokoju.
Powrót do
szkoły nie był dla niej niczym trudnym, nie musiała tłumaczyć się przed
znajomymi, nie musiała uśmiechać się do każdego, kogo spotkała na swojej
drodze, a tym bardziej nie musiała z nimi rozmawiać. Tylko to wstawanie…
Zatrzymała
się przed swoją szafką i odwróciłaby spojrzeć na grupę ludzi, która od kilku
minut gadała tylko o niej. A właściwie obrabiała jej dupę we wszystkie strony,
mówiąc brzydko. Kiedy tylko któreś z nich, zauważyło jej wściekłe, trochę
mrożące krew w żyłach spojrzenie od razu się zamknęło i wszyscy razem się
oddalili.
Westchnęła
przeciągle otwierając szafkę i odkładając podręczniki od języka. Wcale nie chciała
być taka, zimna jak lód, niedostępna. Chciała się bawić, zażywać życia, ale nie
mogła. Co by się stało gdyby zamiast tych sprawdzianów podpaliła ubranie
nauczycielki? Albo Harry’ego stojącego wtedy w drzwiach czy swoje.
- Cześć,
nie przejmuj się nimi – usłyszała obok siebie i podskoczyła przestraszona,
prawie upuszczając książki, których nie zdążyła jeszcze odłożyć. Uniosła głowę
napotykając zielone oczy i delikatny uśmiech. O wilku mowa. Zagryzła policzek
do środka. Po tylu latach, zmarnowanych, pustych, bez odpowiedzi on ciągle
próbuje. To się nazywa upór, albo wytrwałość, jak kto woli. Należy mu się
chwila – pomyślała - Chociaż jedna rozmowa Su… Tylko nie palnij żadnego
głupstwa. Odłożyła książki i zamknęła szafkę.
- Cześć
Harry – spokojnie, wyważonym tonem odpowiedziała układając malinowe usta w
nikły uśmiech – Staram się, dziękuje – na twarzy Styles'a pojawiło się przez
chwilę zdziwienie. Odpowiedziała mu, nazwała go jego imieniem. Chciał zapytać
czy coś się stało, ale w miarę szybko ugryzł się w język. Poczuł radość, może
tym razem mu się poszczęści, może tym razem Summer pozwoli mu zrobić jeden krok
bliżej.
W głowie
Su myśli pędziły jak szalone, czuła na sobie spojrzenie jego pięknych oczu i
spojrzenia innych, które jednak łagodniały, kiedy jego głos znów rozbrzmiał w
jej uszach. Był dla niej w pewnym sensie
jak lekarstwo, zagłuszał wszystko, co złe.
- Wracamy
razem? – pod Su ugięły się kolana, mieli tylko porozmawiać, nie wpadła na to,
że Harry będzie chciał od razu wracać razem do domu. Zmieszała się i zahaczając
kosmyki włosów za ucho, zastanawiała się jak łagodnie mu odmówić. Wiele by oddałaby
wrócić z nim ze szkoły, ale nie mogła, bała się. Bała się, że coś mu zrobi, że
dowie się jakim jest dziwadłem, jeszcze bardziej niż to sobie pewnie wyobraża.
- Więc…
- Harry –
krzyknęła wesoło dziewczyna wyłaniająca się zza niego, zza zakrętu i wesołym
krokiem podchodząc do rozmawiającej dwójki – Szukałam cię po całej szkole, a
nawet dzwoniłam – burknęła lekko obrażona patrząc na niego wyczekująco. Dopiero
kiedy zorientowała się, że nie są sami przeniosła wzrok na Summer mierząc ją od
góry do dołu i z wymuszonym uśmiechem mówiąc – Cześć – Harry’ego ogarnęła
złość, to była jego szansa, może jedyna w swoim rodzaju i musiała pojawić się
ona. Wypuścił powietrze z ust, ale zgłuszyła go odpowiedź brązowowłosej.
- Hej –
Summi powoli zaczęła się wycofywać, Curly spojrzał na nią zdezorientowany i
odklejając rękę Ruby od swojego ramienia stanął obok Su delikatnie trącając ją
ramieniem, niby to przez przypadek.
- Wracam
dziś z Summer i trochę nam się śpieszy, to coś ważnego? – uniósł brwi,
delikatnie mrużąc oczy, jakby chciał przekazać koleżance, że lepiej by było
gdyby teraz sobie poszła. Ruby zmierzyła
ich pustym spojrzeniem i obróciła się na pięcie odchodząc.
- Już nic –
rzuciła oschle przez ramię, zarzucając jeszcze włosami na pożegnanie. Harry
poczuł chłód w jej oczach, a Summer również nienawiść. Dziewczyna była
zazdrosna o Hazzę i widzieli to wszyscy oprócz niego.
Szli ulicą,
gdzie ludzie mieszkali w co dziesiątym domu, co jakiś czas ocierając się o rękę
drugiej osoby i czując przy tym jak ich serca delikatnie przyśpieszają.
Brązowowłosa chciała się odsunąć, ale nie potrafiła, wszystko co działo się,
było po za jej kontrolą, oprócz oczywiście słów, które wypowiadała i ognia,
póki nie zetknęła ze sobą swoich dłoni. Co jakiś czas zagryzała wargę,
powstrzymując się przed spojrzeniem na niego, przed utonięciem w jego zielonych
oczach
Harry mówił
o koncercie, o zespole, co jakiś czas starał się zadać ciekawe pytania, jednak
Su zbywała go kolejnym, na temat ulubionych filmów, jedzenia. To były
najgłupsze pytania, jakie mogła zadać, ale to była jedyna szansa, żeby odwrócić
uwagę od swojej osoby. Nie to, że nie chciała żeby Harry ją poznał, to było
niebezpieczne i musiała powtarzać to sobie bezustannie.
- I wiesz
pewnego dnia, kiedy oglądaliśmy właśnie ten film, do domu wparował przebrany w
sukienkę Matt – Su wyobrażając sobie tą scenę roześmiała się dźwięcznie, przykładając
rękę do ust. Tak dawno się nie śmiała, że praktycznie już zapomniała jak to
jest. – Tak to był fantastyczny widok – potwierdził Harry śmiejąc się razem z
nią. Nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Że w końcu zrobił kilka
kroków bliżej. Podziwiał jej delikatne
rumieńce, szare oczy, w których iskierki jakby ognia, były wciąż obecne, choć
niemożliwe. Malinowe usta, proszące się o całus, chociażby najmniejszy, słodki
i jej delikatna jasna skóra, której pragnął poczuć pod swoimi palcami.
Spoglądnął
w górę, prostując palce u lewej ręki, poruszając nimi i sprawiając tym, że
zerwał się delikatny wiatr, zrywający zielony liść z drzewa. Plus dla kontroli.
Udało mu się, był z siebie dumny i na jego twarzy przez chwilę zagościł uśmiech
zdradzający go, jednak zanim liść opadł dziewczynie we włosy, Harry’emu udało się
opanować tą radość z powodzenia.
Roześmiał
się głośno, kiedy spojrzała na niego, a liść wplątany w jej włosy dodał jej
zabawnego wyglądu.
- O co
chodzi? – zapytała zdezorientowana unosząc brwi. (Dzisiaj proszę napisać chmurki, chmurko jak wolicie) Jego oczy były wesołe, takie,
jakie Su zawsze chciała mieć. Chciała się obudzić rano i zobaczyć w swoich
takie właśnie uczucie wesołość, radość. Chciała się poczuć jak dawniej – szczęśliwa.
- Masz…
Liścia we włosach – odpowiedział wciąż chichocząc jak nie chłopak. Wyciągnął
rękę powoli, uważnie odgarniając jej dość długie włosy i palcami muskając przy
tym jej gładki policzek, dreszcz i ciepło, które zaistniało sprawił, że Summer
w jednej chwili złapała go za nadgarstek, nalegając by przestał.
Ogromna
siła przeszła przez ich ciała, jakby prąd i prawdziwe iskry wydobyły się z
miejsca, gdzie dokładnie jej dłoń spoczywała na jego nadgarstku. Odskoczyli od
siebie, najpierw rozglądając się na boki czy przechodził tędy ktoś inni, i
dopiero następnie spojrzeli na siebie.
Tym razem
jej oczy praktycznie płonęły, policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, ogniste,
a brązowe włosy zalśniły, tak samo jak Harry’ego. Na jego tęczówkach pojawiła
się mgiełka, przez którą jego zielone oczy wydawały się teraz wyblakłe, jednak
wciąż tak samo pięknie jak wcześniej, a policzki również przybrały kolor różu,
tylko delikatnego.
Stali jak
wryci w ziemie, przyglądając się sobie nawzajem z zaciętymi minami, głęboko
oddychając i wciąż niedowierzając temu, co przed chwilą się stało.
Summer
poczuła złość na samą siebie, wiedziała, że to była jej wina, jej i tylko jej
nie powinna pozwalać sobie by ją odprowadził, ba nie powinna pozwalać na to by
zamienili więcej niż jedno słowo. Nie mogła uwierzyć, że tak łatwo pozwoliła
sobie zapomnieć o obietnicach. Przecież mogła go zabić. Nigdy wcześniej nic
złego nie działo się, kiedy dotykała ludzi, ale to może dlatego, że Styles jej
się podobał, może to było coś, co doprowadziło do kolejnej złej sytuacji. W
mgnieniu oka, jedną ręką dotknęła swoich włosów i zaczęła je szarpać chcąc
pozbyć się tego przeklętego liścia, piekły ją oczy od łez i policzki jakby
zostały połaskotane delikatnym ogniem. Nie bała się już, tylko wściekłość
buzowała w jej żyłach.
Harry
natomiast wręcz przeciwnie, zamiast złości poczuł podekscytowanie. Teraz wiedział,
że z Summer jest wyjątkowa, że może też jest taka jak on. Poczuł to, poczuł w
jej dotyku i zobaczył zaraz potem, w jej szaro-ognistych oczach. Była wtedy
jeszcze piękniejsza niż normalnie, niezwykła. Wiedział, że było to
niebezpieczne, że to co oboje poczuli i iskry nie były niczym normalnym, więc
to albo on był dla niej niebezpieczeństwem, albo jednak tak jak myślał od początku
Su ma moc. Szczęście ogarniało go od czubka głowy, do palców u stóp.
A kiedy
Wood zaczęła szarpać się ze swoimi włosami, zrobił krok w jej stronę podnosząc
ręce. Chciał ją uspokoić, zapytać prosto w twarz.
- Zostaw
mnie – warknęła najgłośniej jak mogła podnosząc głowę i patrząc na niego z pod przymrużonych
powiek – Zostaw mnie do jasnej cholery w spokoju, Styles! Nie zbliżaj się
nigdy, nigdy, nigdy więcej! – tupnęła nogą pokazując na niego palcem, po jej
policzkach ciekły zły zostawiające mokre, ślady, ale sprawiające również, że
czerwień powoli znikała. Nie chciała tego, nie chciała wiedzieć jak może zranić
człowieka, to ją zabije. Sama świadomość. Pociągnęła nosem, dławiąc się łzami,
Harry wciąż stał, widział przerażenie w jej oczach i ukłucie w sercu wzrosło do
granic możliwości. To on. To była jego winna i wszystko, co teraz się stało
zraniło ją bardzo głęboko. Energia, jaka przeszła jej ciało musiała sprawić
ogromny ból. Kopnął najbliższy kamień, był wściekły. Równie wściekły jak
Summer, oboje teraz już myśleli tak samo. Ale to była ich wspólna wina, a nie
któregoś.
Su
przymknęła na chwilę oczy, zagryzając wargę do środka chcąc się uspokoić.
Wrócić do domu i jak kiedyś zamknąć się na wszystkie cztery spusty. Harry spojrzał
na nią, na wyraz jej twarzy, rozejrzał się dookoła, a nikogo nie zauważając
uniósł swoją dłoń w jej stronę wypuszczając na wolność delikatny wiatr. Raz
kozie śmierć – pomyślał. Musiał ją uspokoić, jeśli nie mógł jej dotknąć, mógł,
chociaż dać jej ulgę w postaci chłodu. Jej włosy rozwiały się na wszystkie
strony świata, kiedy uniosła powieki również kilka łez pokonało swoją drogę
szybciej niż powinno.
- Harry? –
szepnęła cicho ochrypłym, zdziwionym głosem patrząc na niego oczami dziecka.
Stał przed nią z wyciągniętą ręką, a kiedy spojrzała ku górze żadna z koron drzew
nie poruszała się. To był on. Przetarła policzki wierzchem dłoni dodając głośniej
– Harry przestań –powiedziała głośniej, bardziej stanowczo wlepiając w niego
swoje oczy zacisnął dłoń w pięść zmniejszając podmuch wiatru – Czy ty…
- Tak i to,
co się wcześniej stało, to była moja wina – ułożył swoje ręce wzdłuż ciała
podchodząc do niej bliżej - Nie chciałem, żeby coś ci się stało. Nie wiedziałem,
że…
- Harry –
powiedziała znów jego imię, zmieszała się przez chwilę. Biła się z własnymi
myślami, ale przecież on właśnie pokazał jej swoją moc. Dlaczego nie miałaby
zrobić tego samego. Może są tacy sami i może już nie będzie musiała dłużej czuć
się tak wyobcowana. Rozejrzała się znów na boki, nadal ani jednej żywej duszy.
Podeszła bliżej Harry’ego i podniosła głowę przez chwilę spoglądając w jego
oczy, widziała w nich zaufanie i ciepło. Złączyła swoje dłonie środkowymi
bokami, jak wtedy w pokoju, kiedy drugi raz używała swojej mocy. Wyobraziła
sobie naprawdę niewielki płomień, który w ciągu kilku sekund pojawił się w jej
dłoniach. Harry nie odsunął się podziwiał go z ogromną ciekawością, a kiedy Su
zamknęła dłonie w pięściach spojrzał na nią z nikłym uśmiechem, a ona
odwzajemniła go.
_
Hi, z tego rozdziału jestem nawet zadowolona oczywiście nie do końca, bo wiem że stać mnie na coś o niebo lepszego, ale nie narzekam. Zostawiam go waszej ocenie :)x
Dodaję go dziś, bo przypominam, że niedziela 15.09 podawana po prawej stronie jest najbardziej odległym terminem! :3 see ya!
Chmurka, zią xD
OdpowiedzUsuńrozdział nieziemski, asdfghjkl *__*
Su w końcu z nim porozmawiała, awwww do kwadratu <3
No ale oczywiście musiała przylecieć jakaś menda i to zepsuć, gaaahh
Ale na szczęście nie zepsuła tego do końca xD
Jak wracalo razem, jejku :3
Ta rozmowa, i jak się do siebie zbliżyli *_______*
No i ten finał, po prostu zajebisty!
dowiedzieli się o swoich mocach, spoczi, chcę wiedzieć już co dalej xD
Rozdział wyjebany w kosmos, ogólnie ten ff jest niezwykły, oryginalne postacie i fabuła, jeszcze nie widziałam czegoś takiego
In my place po prostu mnie zachwyca, cóż więcej mogę dodać :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, poinformuj mnie jak dodasz, yo c:
Życzę weny, bo się przydaje <3
Hah Chmurka :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział był niesamowity.
Te emoce - czułam się jakbym tam była.
Poprostu "woow" :D Zazdroszczę Ci talentu :>
Świetny rozdział *O*
OdpowiedzUsuńChmurka :D
Nie no brak słów... ;*
@1DMyDreaaam
Cudowny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńChurkaaaaaa :3
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Ruby nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, huh ^^ Ale to tak na marginesie :)
W końcu jakaś rozmowa, w końcu Summer pozwoliła mu się do siebie zbliżyć i cieszę się, że złamała wszystkie swoje obietnice trzymania każdego na dystans. Już będąc przy końcu rozdziału pomyślałam sobie "no, Renia, jak ona teraz ucieknie i nie dowie się, że Harry jest podobny do niej pod względem posiadania mocy, to cię znajdę", także masz szczęście, że się tak wyrażę :3
Tylko muszę cię zganić za "Szczęście ogarniało go od czubka głowy, do palców u STUP.". Zadanie ode mnie, znajdź błąd. Jeszcze się gdzieś plątała literówka, ale nie mogę jej znaleźć :/
Tak czy inaczej, od razu polubiłam tą historię i nie zawodzisz żadnym kolejnym rozdziałem, o. Tyle z mojej strony. Pozdrawiam ♥
STUP OMG, że ja tego nie zauważyłam ... Boże wstyd mi za siebie. Może literówkę też znajdę i poprawię.
UsuńDziękuje! :)xx
Super rozdział! :)
OdpowiedzUsuńChmurka :D
Czekam na następny :D
@Aleks_andraaa
Chmurko , super rozdział <3 , KOCHAM CIĘ <3 ... czekam na następny
OdpowiedzUsuńChmurki ^^ Genialny rozdział, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się czuje, kiedy Harry próbuje się zbliżyć do Summer, a teraz, kiedy z nią gadał...o jeny, jeny , jeny! Ciekawa jestem tylko postaci Ruby, bo mam wrażenie, że nie jest ona tylko przypadkową osobą xd A ta scena, kiedy wracali ze sobą? brak mi słów po prostu. To było takie delikatne i słodkie, a zarazem, kiedy Summer się przeraziła...intrygujące. Nareszcie nie będzie sama ze swoją innością, albo mam chociaż nadzieję, że tak będzie. Cóż, już nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Lubie Twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńHarry przegonił chmurki :3
Rozdział the best :D zwrot akcji :D
Jeeeju nie moge sie doczekać nexta :3
Weny życzę <3
/@Niallowe :3
chmurki :D kolejny świetny rozdział : ) @Aleksandraaaxo
OdpowiedzUsuńRobisz literówki , ale blog świetny
OdpowiedzUsuń@colorshandy ;)
OdpowiedzUsuń@olga_malinowska :)
OdpowiedzUsuńChmurka
OdpowiedzUsuń