- Summer?!
Summer?! – wołał jej imię unosząc bezwładne ciało. Jej włosy wciąż lśniły, po
użyciu mocy, jednak piękne oczy pozostały przymknięte. Krew buzowała w jego
żyłach, kiedy udało mu się ułożyć ją na łóżku. Czuł jak lepka ciecz spływa po
jego policzku, ale przecież czy to teraz było ważne? Ona go uratowała, musiał
coś zrobić. Złapał jej rękę, mocno próbując wyczuć cokolwiek, iskierki, ciepło,
jednak nic z tych rzeczy. Zabolało. Jedyne co potwierdzało, że żyje to jej
płytki urywany oddech.
Miał
ochotę rwać sobie włosy z głowy, gdyby mogło to sprawić, że Su się obudzi.
Spojrzał
na nią, na jej długie rzęsy pozostawiające cienie na policzkach, mały zgrabny
nosek i lekko rozchylone malinowe usta. Ona musiała mieć w sobie coś z anioła,
takie piękne istoty nie chodzą od tak po świecie. Niewiele myśląc nachylił się
i delikatnie musnął swoimi wargami jej, były chłodne. Musiał to było od niego o
wiele silniejsze. Kiedy uniósł swoją twarz, chcąc brać już ją na ręce,
otworzyła swoje szare oczy i nic nie wiedząc przytuliła go z całej siły, jak
prawdziwego przyjaciela. Odwzajemnił uścisk, ich serca przyśpieszyły swoje
bicia, ale zagłuszyło to podziękowania, jakie słali sobie wzajemnie.
Poniedziałek,
siódma trzydzieści, budzik zadzwonił z ogromną siłą tuż przy jej uchu, wymacała
go ręką i wyłączyła. Kilka ostatnich dni minęły jej w zawrotnym tempie, kiedy
jej matka zobaczyła ją ledwo dochodzącą do domu nie wypuszczała jej przez kilka
następnych dni. Z resztą Summer sama nie miała ochoty wychodzić z domu, była poobijana,
a poparzenia na dłoniach ukrywała w przydługich rękawach. Kilkadziesiąt razy w
ciągu pierwszego dnia dzwonił do niej telefon, ale w końcu rozładował się, a
ona nie miała chęci by wstać i podłączyć go.
Znów
unikała życia, unikała szkoły, rozmów, wyjścia i swojej mocy. Swojej mocy
najbardziej. No i Harry’ego, oczywiście. Jeśli tak ma teraz wyglądać jej życie,
to ona chyba podziękuje.
Spojrzała
na swoje odbicie, kiedy w końcu dotarła do łazienki, przygryzła wargę do krwi i
westchnęła. Wciąż wyglądała na wykończoną, na szczęście wszystkie siniaki i
oparzenia zniknęły z jej ciała.
- Masz
zamiar pojawić się dziś w szkole? – podskoczyła przestraszona odwracając się i
napotykając twarz Harry’ego. – Albo chociaż dać znać, że żyjesz - Jej serce
wywinęło koziołka, kiedy jego zielone oczy zmierzyły ją uważnie. Znów,
przyłapał ją w piżamie. Przełknęła ślinę patrząc jak od niechcenia opiera się o
jedną ze ścian. Jego loki w artystycznym nie ładzie dodawały mu całkiem nowego
wyglądu. Dokładnie takiego jakby sekundę temu wstał z łóżka, po naprawdę
wyczerpującej nocy, ale wciąż wyglądał idealnie. Zbyt idealnie, z każdą sekundą
robiło jej się gorąco.
Su
przeczesała swoje, brązowe włosy nie wiedząc co odpowiedzieć. Stali tak
wpatrując się w siebie jeszcze przez dłuższą chwilę, dopóki Summer nie oderwała
swoich szarych tęczówek od jego osoby i po prostu wychodząc z łazienki. Harry
podążył wzrokiem za nią, za jej każdym ruchem wypełnionym po brzegi gracją,
jakiej mogła jej pozazdrościć nie jedna piękność szkolna. – Summi –
wypowiedział łagodnie wchodząc w głąb pokoju, a ona obróciła się wlepiając w
niego swój wzrok. Była zmieszana, nie tylko tym, co miała na sobie, ale
wszystkim co działo się w ciągu ostatnich dni. Wszystkim od dnia, w którym
Harry postanowił wracać do domu razem z nią. Wszystko stało się jeszcze
bardziej ciężkie, kiedy Anioł powiedział im swoją przepowiednie, i kiedy
broniąc go zemdlała, a on wołał jej imię, jak prawdziwy martwiący się
przyjaciel.
Summer,
przez kilka ostatnich lat zamknęła się w sobie jak mały żółwik, wychodziła
chyba tylko wtedy, kiedy naprawdę tego potrzebowała – praktycznie… Wcale. Harry,
był dla niej jak przepustka, ale ona nie zawsze chciała z niej korzystać. Nie
po tym, kiedy jej myśli krążyły wokół tego, że mogą być w jakimś stopniu
spokrewnieni. Krępujące było dla niej to, że chłopak wciąż pożerał ją wzorkiem,
a ona każde jego spojrzenie czuła na sobie ze zwiększoną siłą. Wszystko było
tak strasznie zakręcone.
- Przestań
– sapnęła zatrzymując się w połowie kroku i lustrując go wzorkiem – Przestań
tak na mnie patrzeć, Harry. Wszystko mnie przerasta, to… To się wydarzyło w
szkole, to, że cię prawie zabiła, to była moja wina – chciała krzyczeć, ale nie
mogła jej matka mogła ją jeszcze usłyszeć i dopiero wtedy by było. Opadła na
swoje łóżko, kładąc dłonie do tyłu i odchylając głowę. Nie potrafiła znaleźć
odpowiedz na żadne z zadanych pytań, a miała ich przecież tysiące.
- To nie
była twoja wina – usłyszała tuż obok siebie i wzdrygnęła się. Nie wiedziała, że
Harry porusza się tak bezszelestnie. – Nie możesz obwiniać się za to, że
zostałaś wybrana Su. – jego oddech łaskotał odsłonięty fragment jej szyi, który
okropnie ją dekoncentrował. Był ciepły, a przyjemny ton, sprawiał, że Su mogła
rozpłynąć się jak czekolada.
- Ale ona
chciała mnie – ucięła otrząsając się z myśli, a następnie szybko zmieniła
temat, prawie nie widocznie odsuwając się - Jak tutaj wszedłeś?
- Cóż,
okna zazwyczaj się zamyka, by nieproszone podmuchy nie wpadały – westchnął
wstając, nie spojrzała na niego. Poczuł się dziwnie odepchnięty, jakby Su znów
zrobiła wokół siebie otoczkę nie do przebicia, ale on się nie podda. Nigdy.
Została
sama, ze swoimi myślami w pokoju, w którym wciąż czuła jego obecność, i ten
cholernie uzależniający zapach. Oblizała swoje malinowe usta i położyła na
plecach rozmasowując skronie.
Może
jednak nie powinna całej winy zwalać na siebie, Harry ma rację nic na to nie
mogła poradzić. Tak po prostu ma być i już, koniec, kropka. Nic przecież w
życiu nie zdarza się bez przyczyny, nie bez przyczyny również zawsze czuła, że
ciągnie ją ku temu kędzierzawemu chłopcu. Nie powinna go tak traktować, Harry
próbuje jej pomóc, zawsze był obok, choć jednak daleko. Może gdyby przez tak
długi czas go nie odtrącała, teraz byłoby jej łatwiej nauczyć się żyć z tym, że
ma kogoś na kogo może liczyć.
Ale
przecież była Summer Wood, dziewczyną, która z własnej woli odsunęła się od
wszystkich swoich przyjaciół. Co z tego, że zrobiła to dla ich dobra skoro nikt
nie miał o tym pojęcia.
Przycisnęła
poduszkę do twarzy.
W pizzerii
panował półmrok, kiedy powolnym krokiem wtoczył się do jej środka. Westchną
widząc Matta ustawiającego sprzęt, który pomachał do niego wesoło, a zaraz
potem poczuł jak dziewczyna otacza go swoimi ramionami i mocno go dusi. Ledwo
odmachał wolną ręką, drugą niechętnie przytulając denerwującą Ruby. Odsunęła
się od niego z szerokim uśmiechem, odwzajemnił go, a ona zaszczebiotała wesołe
przywitanie.
- Cześć!
Gdzie się dziś ukrywałeś? Tęskniłam, wszyscy tęsknili - jej oczy błyszczały,
przepełnione nieograniczoną radością, której dziś brakowało Harry’emu. Spojrzał
na nią przelotnie, zielonymi tęczówkami. Przez cały dzisiejszy dzień, bezcelowo
włóczył się po mieście. Martwił się o Su, która znów panikowała i uciekała od
całego świata, to nie tak przecież miało być. Uważała, że wszystko było jej
winą, ale tak przecież nie było. Nie wiedział, co zrobić by jej pomóc.
Przeczesał
swoje loki, patrząc na rudowłosą, która z pasją opowiadała mu co dziś działo
się w szkole. Wzięła go pod ramię i tak razem doszli pod scenę. Harry słuchał,
a przynajmniej starał się przetworzyć jakąś część informacji, a kiedy Ruby odeszła,
a on usiadł na schodkach, Matt cupnął obok niego.
- Byłeś z
Summer? – zapytał, choć w duchu znał odpowiedz. Cała szkoła ostatnio znów
plotkowała na ich temat, dokładnie tak jak za dawnych czasów. Harry nie
odpowiedział, nie widział Su od rana, odkąd wyszedł z jej pokoju. Poszedł tam,
bo nie odbierała telefonów, nie odpisywała na wiadomości na portalu, a jej
rodzicielka w kółko powtarzała, że jest chora i nie wpuszczała go. Martwił się.
Po prostu, jak rodzic o dziecko, jak starszy brat o siostrę, jak przyjaciel o
przyjaciela, jak chłopak o dziewczynę. Haz usłyszał westchnienie, Matt wstał i wywrócił
oczami, kiedy brązowowłosa postać pojawiła się w drzwiach. Chciał ją przekląć,
zabierała im cenny czas Harry’ego, który jego zadaniem powinien być
wykorzystany na próby. Przyjaciel wcale nie rozumiał, tego, dlaczego ta
dziewczyna dopiero teraz zwróciła swoją uwagę na Stylesa. Tym bardziej też nie
rozumiał, dlaczego Curly, uważał ją wciąż za atrakcyjną, choć diametralnie się
zmieniła. Ciemne włosy potargane od wiatru opadały po obu stronach jej twarzy,
granatowa bluzka i czarne rurki sprawiały, że wyglądała na chudszą niż w
rzeczywistości, rzadko się uśmiechała i raczej przypominała chodzącego ducha
niż wcześniejszą, radosną, ładną i zwykłą dziewczynę.
Matt
odszedł poszukać reszty chłopaków, a Harry wyłamywał swoje palce myśląc o
niebieskich migdałach. Kiedy usłyszał nad sobą, głos melodyjny, piękny zerwał
się na nogi i spojrzał w szare oczy.
Ruby,
obserwowała ich z boku z założonymi na piersiach rękami, czekając tylko na
odpowiedni moment by wkroczyć. Uważała, że Harry jest ślepy skoro cokolwiek
widzi właśnie w tej dziwnej dziewczynie, w końcu obok siebie ma kogoś
wartościowego. Była zła.
Summer
przełknęła ślinę, oczy Harry’ego były intensywnie zielone, co sprawiało, że nie
tylko robiło jej się niemożliwie gorąco, ale również brakowało języka w buzi.
Spuściła głowę, przypomniało jej się jak zawsze uciekała od niego na szkolnych
korytarzach, ile musiało mu przysporzyć to bólu, ale on nigdy się nie poddawał.
Przełknęła ślinę, zahaczyła kilka kosmyków włosów za ucho powoli podnosząc
głowę.
-
Przepraszam – szepnęła bardzo cicho, tak by tylko chłopak mógł ją usłyszeć.
Przepraszała za te wszystkie lata, przez które odmawiała jego pomocy, a on
wciąż trwał i stał na straży zawsze gdzieś obok niej. W jej oczach zalśniły
łzy, jedna z nich zatańczyła na rzęsach, a kiedy przymknęła powieki powoli
zaczęła toczyć się po jej policzku. Nie wiedziała dlaczego płacze, po prostu
wszystko w niej kotłowało się, a ona nie wiedziała co robić. Kciuk owinęła w
kawałek swojej bluzy chcąc zetrzeć łzę jednak tym razem Harry był szybszy.
Kiedy dotknął jej policzka Su zadrżała, iskierki, które mogli dostrzec tylko
oni połaskotały ich skórę. Zachichotali oboje. Kiedy panowali nad tym, można
było to nawet zaliczyć do przyjemnych odczuć. Summer spojrzała swoimi dużymi,
szarymi oczami w jego, zielone. Jego usta zostały muśnięte uśmiechem, od
jakiego brązowowłosa dostawała białej gorączki, a nogi odmawiały posłuszeństwa.
Harry rozłożył swoje ramiona pełne miłości, była ona przeznaczona tylko dla
niej. Od zawsze widniał nad nią napis jej imienia, i nawet najciemniejsze dla
niej zło w postaci rudowłosej dziewczyny nie mogło tego wymazać. Ciało Summi
było idealnie wpasowane w ciało Harry’ego, jak dwie niepotrzebnie rozdzielone
połówki. Ciepło, które biło od ich ciał, sprawiało, że do ich świata nie miał
wstępu nikt obcy. Czuli przeszywający na wskroś prąd, ale nawet to im nie
przeszkadzało, mieli nad tym całkowitą kontrolę.
-
Przepraszam, za to, że przez tyle lat tak cię traktowałam – wychrypiała w jego
koszulę – Przepraszam, za to, że nie odzywałam się przez kilka ostatnich dni.
Przepraszam, że jestem trudną osobą. Przepraszam, że obwiniałam za to, co się
stało siebie, choć wiem, że jesteśmy w tym razem i … ‘- Przepraszam, że wciąż
mam cię przed oczami, a teraz zakochuje się w tobie’ – pomyślała - przepraszam,
ja naprawdę przepraszam – Harry rozumiał, zaczął gładzić ją po włosach, Summer
co jakiś czas pociągała nosem. W jego ciepłych ramionach czuła się bezpieczna,
było to nawet lepsze od jej nudnych już czterech ścian. Haz, miał coś więcej
niż krew anioła, czy moc. Miał też anielską cierpliwość i upór, który w tym
wypadku wychodził mu na dobre.
Su zaczynała
rozumieć, miała moc, która nie była łatwa, więc i ona nie mogła mieć prostej
drogi. Ale dlatego była zawsze pochłonięta postacią Harry’ego, on już od samego
początku był taki sam jak ona. Może też ona nie była w nim zakochana, może to
tak właśnie działała moc przyciągania ich do siebie.
Harry
obejmował jej kruche ciało, gładząc ją po włosach, po plecach z przymkniętymi
oczami i napawając się jej kwiatowym zapachem. Marzył o tym, by znów, choć na
sekundę dotknąć jej słodkich ust, ale powstrzymał się, przecież nie może, już raz
to zrobił. Nie powinien, jeszcze nie teraz.
_
Mogą być literówki, walcie śmiało. Siedziałam nad nim wczoraj do wpół do drugiej. Ani trochę nie jestem zadowolona i dziś od 2 godzin, próbowałam na nowo, na próżno. Po drugie, wyszedł dłuższy niż reszta.
M A S A K R A
Nie wiem, czy coś zrozumieliście, czy może umiejętnie namieszałam jeszcze bardziej niż było. UMGH!
Dziękuje, za komentarze, wejścia, waszą obecność... Mam nadzieję, że będziecie tu nawet po tym rozdziale... i cóż nie zabijecie mnie.
X? W niedzielę?
świetne <3 dziewczyno oddaj ten talent do pisania! mam nadzieje że dasz mi znać o kolejnym rozdziale xx /@bemyheroniall
OdpowiedzUsuńTak tak tak! Wszystko! Wszystko mi się podoba! Lubię jak są długie rozdziały więc nie przepraszał. Lepsze takie niż krótkie.
OdpowiedzUsuńUh Summer! Czemu nie powiedziałaś mu że go kochasz?! On też cię kocha! Oni musza wyznać sobie miłość! Koniecznie!
Jestem uzależniona od tego!
Całuje, Elie ;*
Boski.Słodkie jak Harry troszczy się o Summi.Oni muszą być razem.Uwielbiam ciebie i twoje opowiadanie.Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń~Weronika
Super !! Wszystko zrozumiałam i strasznie mi się podoba :) Dobrze, że jest długi ten rozdział :) Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń@angela_dudek
wspaniały ^^
OdpowiedzUsuńkocham to :D :D
czekam nn ;)
}całuje lola ;*
@Just_Me_Ann
Kocham, Kocham, Kocham i jeszcze raz Cie Kocham. Jesteś świetna. i rodział jest Niesamowity... :D
OdpowiedzUsuńHarry sie podoba Summi a Summer się podoba Harremu, a jednak ani jedno, ani drugie nie powie sobie tego nawzajem. :) Czekam na ten moment z niecierpliwością.
Juz sie nie mogę doczekac niedzieli... :)
@Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
KOOOCHAM! <3
OdpowiedzUsuńMatko! Ja też chcę taki talent! *O*
CU- DO! ♥
@1DMyDreaaam
Jak zawsze super :) Kocham to opowiadanie bo jest inne niż wszystkie inne <3 czekam na next :)) @kamilka1234
OdpowiedzUsuńPs. Przepraszam za spam ale zaczęłam pisać opowiadanie i byłabym wdzięczna za komentarze z opinia wakacyjna-milosc-niall.blogspot.com
No świetnie, jestem ciekawa co bd dalej :D
OdpowiedzUsuń*____________________________*
TruskawkaaxD
Dla mnie rozdział jak zawsze cudowny <3 *.*
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na nexta <3 heroineNialler
OdpowiedzUsuńSuper, super, super! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń@Aleks_andraaa
świetny rozdział ;) @Aleksandraaaxo
OdpowiedzUsuńMiałam trochę zaległości, ale nareszcie udało sie znaleźć chwilę i nadrobić :) A więc nowi bohaterowie, Ally i Niall, równiez posiadający moce. A cała wcześniejsza akcja z Harrym i Su. Genialna! I do tego z rozdziału na rozdział coraz bardziej podobają mi się ich relację, chyba zacznę ich shippować hah <3 Zresztą Ally i Niall też mają w sobie to coś ^^ Po prostu świetnie opisujesz realacje między jednymi i drugimi. Aww i ta scena na początku tego rozdziału. Tak się zrobiło smutno i on ją pocałował fhhcxcbxn Nie wiem, czemu jesteś niezadowolona, bo wyszło ci to świetnie i ja już czekam na nastęny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kochana, na początku, chciałam cię przeprosić, że nie zaglądałam tu ostatnio. Ale miałam dużo na głowie.. No, ale w końcu jest weekend i mogłam troszkę nadrobić, no więc jestem :) No i jeszcze za to, że nie komentuje każdego.
OdpowiedzUsuńA więc czytam, no i nie mogę się nadziwić. To uzależnia! Masz wielki talent. Cudnie opisujesz, to co dzieje się między bohaterami.
Podoba mi się, że relacje między Su i Hazzą się poprawiają. Awww jakbym chciała aby byli już razem! Ta scena z aniołem ...
Ale najbardziej i tak podobał mi się końcówka! Sumi i Harry <3
Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
PS: czytam i czytam i jak hazza zwraca się do Su Summi, to kojarzy mi się z taką jedną bajką dla dzieci :P
@dianaseth (lou xx)
awrr *.* nawet nie wiesz jak teraz jest mi ogromnie miło czytając twój komentarz :) i ciesze się, że znalazłaś czas by nadrobić ostatnie rozdziały i uważasz, że mam talent, chociaż tysiące innych osób jest ode mnie lepszych.
UsuńPS w jakiejś bajce było Summi? xd
PS2 Kolejny X rozdział był dodany wczoraj, mogłaś nie zauważyć gdyż blogspot nie współpracuje z linkami pozdrawiam i dziękuje! :)x
B O S K I E ! ! !
OdpowiedzUsuń@Niallowe